Byłam mocno wkurzona, nie no co ja gadam, byłam wściekła, jak on mógł mi to zrobić, mój własny brat, zjarany tak bardzo, że nie wiem czy jakbym powiedziała Twist skojarzyłby, że mówię do niego. To on rzucił ten kamień, stał w ogrodzie Justina z grupką swoich przyjaciół, a jedyne co mogłam zrobić to ukryć twarz w dłoniach i wstydzić się, że ten chłopak jest moim bratem.
- Co ty tu do cholery robisz Twist?!? - krzyknęłam wściekła na niego
- Przyszedłem po Ciebie, nie widać? - mruknął zrelaksowany
- Jest coś takiego jak drzwi i pukanie, nie wiem czy słyszałeś!! - krzyknęłam
- Przepraszam?! Ja się wcale dzisiaj z nikim nie pukałem, a jeśli nawet to nie twoja sprawa!! - odpowiedział równie głośno, że niestety raczej na pewno Justina mama usłyszała. O mój boże, w tym momencie chciałam zapaść się pod ziemię, chciałam odwrócić się od okna i z nim nie rozmawiać, ale to równało się z pozostawieniem Justina na pastwę wyzwisk ze strony Twista i jego całego crew.. Jednak nie miałam już siły patrzeć mu prosto w oczy, które teraz były całe czerwone, a on ledwo mnie poznawał. Wzięłam Justina za rękę i odwróciłam się od okna razem z nim i usiadłam na łóżku. Do oczu napłynęły mi łzy, straciłam wiarę w to, że Twist jest jednym z najlepszych braci, oprócz tego, że szlajał się ze swoim crew jak każdy czarnoskóry chłopak, chciał być gangsta i nie przeszkadzało mi to dopóki "chcę" nie przeszło na "jestem". Rodzice choć bardzo starali się uważać i pilnować go nie zauważyli, że Twist ma często czerwone oczy, jakby siedział 48 godzin przed komputerem, wiedzieli, że przecież nie siedzi, to co robił? Nie wiem czy nie dopuszczali do siebie myśli, że ich syn może palić marihuanę czy po prostu nie zastanawiali się dalej co on robi... Dowiedzieliby się gdybym im powiedziała, ale zawsze miałam z nim super kontakty i nie chciałam by to się zmieniło przez nakablowanie rodzicom, nie ufałby mi, fajnie było raz na jakiś czas wyjść z nimi. Nie obchodziło mnie to, że wokół nas było gdzieś z 7 innych chłopaków z bronią,z których więcej niż połowy nie znałam, byłam z moim bratem, tylko to się liczyło. Traktował mnie jak księżniczkę, był kochanym bratem, raz na ucho powiedziałam mu, żeby nigdy nie nosił broni jak oni, obiecał mi to.. I co?? I złamał obietnicę, lepiej, pochwalił się swoją bronią także przed moim chłopakiem.. Moment. Jak ja nazwałam Justina?? Nie. Niee. Moore trochę przekroczyłaś barierę realnego świata, to wszystko przez Angel, to ona zaczęła tak mi mówić o nim, o nas.. Boże Alex, nie ma żadnych nas, nie jestem z Justinem. Z takiego mojego rozmyślania wyrwała mnie Angel z lemoniadą, nawet nie spostrzegłam, że znajduję się w ramionach Justina, który gładził mnie po plecach i wyczuwał każde drgnięcie mojego ciała przy płaczu, nie musiałam nawet nic mówić, bo Angel zauważyła kamień, który mój kochany braciszek wrzucił przez okno, już miała zapytać kto to zrobił kiedy odezwał się Twist
- Alex, kurwa no chodź do domu
- Tak, Alex nie siedź z tym skurwielem, chodź z nami. Pamiętasz jak razem chodziliśmy? My wszyscy. - odezwał się Za
Podeszłam do okna i krzyknęłam
- Spadajcie, a ty to się do mnie nawet nie odzywaj! - i wskazałam palcem na Twista.
- Aw C'mon lil girl, chodź z nami. - zgodnie powiedzieli chłopaki w tym Mac i Sean, których najbardziej lubiłam z całego crew. Dzięki nim uśmiechnęłam się nareszcie i powiedziałam.
- Sorry chłopaki, przyszłam w odwiedziny do mojego najlepszego przyjaciela
- Oh, to cool, to ten co w oknie stał z tobą? - zagaił Sean
- Dokładnie ten - odpowiedziałam z uśmiechem opierając łzy, fajnie, że ktoś zapytał o Justina i nie było w tym pytaniu żadnego obrażającego słowa.
- Weźcie zejdzcie, ok? - zapytał Mac. Odwróciłam się w stronę Justina, a on tylko kiwnął głową i bezgłośnie powiedział "jest dobrze Shawty" na co ja odpowiedziałam uśmiechem i odpowiedziałam.
- Zaraz zejdziemy.
- To my czekamy przed drzwiami - odpowiedział Sean z uśmiechem.
Sean był trochę takim większym oczywiście czarnoskórym członkiem crew, to był jeden z niewielu, który mnie rozumiał i znał mnie od dziecka, bo to on był jednym z pierwszych członków crew. To jego wysyłał Twist jeśli miałam gdzieś wyjść np. do centrum handlowego, a był to teren gangu z którym ich crew zadarło trochę. Twist śmiał się, że to przez to, że mieli lepszą nazwę od tamtych i faktycznie Young Billionaires było lepszą nazwą niż Skillers. Serio? Skillers, co to w ogóle znaczy, nie ważne. Właśnie w takich momentach między innymi był potrzebny Sean, on mnie chronił i dlatego jest mi najbliższy. Ogólnie jeśli by pomyśleć to Young Billionaires jest gangiem, myślę, że Twist nie chciał bym myślała, że jest w gangu, więc nazwał to crew. Głównym przywódcą gangu jest Dwayne Carter, ale on jest za bardzo ważną osobą by wychodzić z nimi normalnie na miasto, to nie byłoby bezpieczne, dla niego jak i dla całego crew, bo prawdopodobnie chcieli by go zabić, a chłopaki by go chronili. Gdy zeszliśmy po schodach na dół, otworzyłam drzwi frontowe i wyszłam na zewnątrz do Seana i Maca, bo dla innych bym nie zeszła. Przytuliłam Seana, z Maciem przybiłam piątkę a reszcie powiedziałam tylko cześć, patrząc się zniesmaczona na Twista. Nagle atmosfera się rozluźniła, a Sean wyciągnął rękę.
- No siema, Sean jestem, ty jesteś pewnie Justin, nie? Justin... - zawachał się Sean
- Bieber. Justin Bieber - odpowiedział Justin i podał mu rękę
- Będę Ci mówić Biebs, ok? - powiedział Sean i mrugnął do niego
- Ok - zaśmiał się Justin Cieszyłam się, że czuję się swobodniej po tym jak kilka minut temu rozbili mu okno.
- Nie myślałeś Biebs, żeby przyłączyć się do jakiegoś crew na przykład naszego? - powiedział Za z tym swoim uśmieszkiem. Mięśnie Justina odruchowo się napięły. Atmosfera znowu stała się napięta.
- Nie, wiesz, nie za bardzo interesuje mnie chodzenie zjarany i rozbijanie innym okien. - powiedział Justin wsadzając ręce do kieszeni. Sean spojrzał na niego z szacunkiem, Za spojrzał na niego zaskoczona, a Twist był widocznie poirytowany, chciałam kurczowo złapać Justina za ramię w razie gdyby Twist coś chciał zrobić, ale Za widząc moją reakcję zagrodził Twistowi drogę ręka, trzymając go i powiedział pod nosem, żeby się chyba uspokoił.
- Okno nie moja wina, tylko Twista i my wszyscy oprócz niego nie chcieliśmy tego zrobić, sorry. Ale po tym co powiedziałeś, wow, szanuję Cię.. Bieber. Lil Za jestem - powiedział Za i wyciągnął do niego rękę z uśmiechem.
- Dzięki.. Za - odpowiedział Justin i także wyciągnął rękę. Za natomiast zamiast uścisnąć jego rękę (wiedziałam, że tego nie zrobi) zszedł z nim na stronę i pokazał mu kombinację ruchów ręki co było ich tajnym usciskiem, Justin dość szybko załapał i już po chwili przed nami wszystkimi zrobili to strasznie szybko. Cieszyłam się z takiego obrotu spraw, ale byłam też trochę zdenerwowana tym, że tak szybko mu zaufali. Była już godzina 6 wieczorem więc pomyślałam, że muszę iść już do domu. Powiedziałam to chłopakom, którzy też już się zbierali, zaproponowali, że mnie odprowadzą na co ja podziękowałam, niestety Angel musiała się spieszyć na dodatkową matematykę z która obie miałyśmy problem. Musiałam iść sama do domu, pożegnałam się z chłopakami zwykłym cześć, oprócz Sean, którego oczywiście uścisnęłam i powiedziałam żeby się trzymał, a także, że dziękuje, z Maciem i tym razem przybiłam piątkę, ale jeszcze dodatkowo pożegnałam się z Za, chciałam przybić mu piątkę, ale kiedy się zbliżyłam do niego, on uśmiechnął się, przytulił mnie, podziękowałam mu na ucho na co on odpowiedział uśmiechem. Nie wiem co się stało, bo stałam do Justina tyłem, ale Za krzyknął do niego
- Ej Bieber, nie martw się, chciałem kiedyś do niej podbijać, ale ona mnie nie chce, jest chyba wolna, nie będę Ci przeszkadzał - i mrugnął do niego na co ja się zarumieniłam i wróciłam do Justina, a on uśmiechnął się do mnie. Chłopaki odjechali razem z Angel, a ja wzięłam torebkę i miałam już iść do domu.
- Hej Shawty, a nie chcesz, żeby Cię odprowadzić?
- Nie narzucam się - powiedziałam do niego z uśmiechem
- To będzie dla mnie sama przyjemność - zaśmiał się
- No to Ci nie będę jej zabierać, to chodź już. - powiedziałam i wskazałam dłonią, żeby pośpieszył się. Justin wziął skórzaną kurtkę i pobiegł do mnie.
- A chce Ci się iść pieszo?
- Szczerze? Nie - zaśmiałam się - a mamy inne wyjście - uniosłam ręce by pokazać, że nie da się nic zrobić.
- Poczekaj tu. - powiedział i pośpieszył do domu. Nagle brama i garaż otworzyły się, a on wyjechał na motorze przed dom i skinał głową w kasku.
- Podwieźć gdzieś taką piękną dziewczynę jak ty? - mruknął
- Do domu, najlepiej szybko - zaśmiałam się, wsiadłam na motor i oplotłam go ramionami, by nie spaść.
Pod domem byliśmy w mniej niż 6 minut.
- Mogłabym tak dłużej jeździć. - powiedziałam
- Kiedyś pojeździmy, obiecuję.
- Cieszę się. To do zobaczenia Justin. - powiedziałam i się uśmiechnęłam
- Hej, czekaj. - odpowiedział
- Co jest? - spytałam i potarłam ręce z zimna, bo znajdowaliśmy się w cieniu gdzie teraz było dość chłodno.
- Poczekaj, co, zimno Ci? - spytał widząc co robię.
- No tak, więc o co chodzi?
- Weź to - podał mi swoją skórzaną kurtkę - tylko poczekaj, muszę coś wyjąć.
- Justin, nie trzeba, tak długo chyba nie będę tu stać.
- No dobrze, tylko chciałbym Ci coś dać.
- Ok, co to takiego?
- No podejdź tu - powiedział. Przybliżyłam się o centymetr lub dwa, żeby go trochę podenerwować.
- Shawty, przestań - wychylił się i przyciągnął mnie do siebie za jego kurtkę, którą miałam na sobie.
- No dobrze to co chciałeś mi dać. - zapytałam, zakrywając to, że się zarumieniłam.
- To. - powiedział i wyciągnął małe pudełeczko - odwróć się.
Odwróciłam się jak powiedział, a Justin nałożył mi coś na szyję, gdy poprawił zobaczyłam, że jest to małe, złamane serduszko.
- Dlaczego jest złamane? Kto ma drugą połowę?- zapytałam. Justin podniósł rękę tak, że było widać. On ją miał.
- Narazie ja ją mam, jeśli znajdziesz kogoś, komu chciałabyś ją dać, oddam Ci ją.
- Dobrze, więc. Dziękuje - oznajmiłam i dałam mu buziaka w policzek.
- To do zobaczenia Shawty. - powiedział z uśmiechem dotykając policzka jak małe dziecko.
- Do zobaczenia - zaśmiałam się widząc co robi. Chwilę potem weszłam przez bramę, a on tylko się patrzył, po czym pokręcił głową i odjechał. Nie wiedziałam o co mu chodzi, do czasu.. A, no tak. Nie oddałam mu kurtki, pięknie.
Zaśmiałam się i weszłam do swojego pokoju. Ubrałam się w ciuchy i próbowałam jeszcze się czegoś pouczyć, ale nie udawało się to. Zobaczyłam, że na moim kawałku serduszka jest napisane Justin.. Ciekawe czy on ma napisane Alex? Zaśmiałam się sama do siebie, czyli, że albo on raczej nie oda tej swojej bransoletki, chyba, że mój przyszły chłopak będzie miał na imię Justin. Ale sobie to wymyślił. Uśmiechnęłam się na samą myśl o tym. Okazało się, że jestem strasznie zmęczona, dochodzi 8.
Niech będzie, przebrałam się i położyłam się spać. Spałam bardzo źle, każdy najmniejszy szmer mnie budził, aż o godzinie 2 usłyszałam kroki, był to Twist, przez otwarte drzwi zobaczyłam, że jest pijany. Mówił coś do siebie. Ledwie doszedł do pokoju, tak bardzo się chwiał na nogach, nie dokładnie zamknął drzwi, zadzwonił do kogoś
- Kurwa, nie obchodzi mnie to, musimy z nim skończyć, on mi wszystko psuje, od tylu lat jest ważniejszy ode mnie, a nie należy mu się, chuj mnie to obchodzi, że nie mam dobrego powodu, zabiję skurwiela i będzie spokój, już nie ucieknie do innego miasta, a potem come back. Nie tym razem...
--------------------------------------------------------------------------------------------
I co myślicie? O kim mówił Twist? A jak prezent Justina? :)
Mam nadzieję, że wam się podobał rozdział.
Piszcie.
wtorek, 18 czerwca 2013
niedziela, 16 czerwca 2013
Seven.
W trakcie jazdy do domu zadzwoniłam do Angel, żeby przyszła do mnie za jakieś 15 minut jak dojadę do domu, uradowana odpowiedziała, że przyjdzie. W sumie zdziwiłam się dlaczego ona taka rozradowana. Przez drogę słuchałam Sexy Back Justina Timberlake'a i tańczyłam (jeśli można nazwać to tańcem, biorąc pod uwagę to, że siedzę w samochodzie.) Twist patrzył się na mnie spod okularów jakbym co najmniej miała dwie głowy. Fakt, przecież jestem jego siostrą. Zaśmiałam się na tą myśl, bo nie jestem jakaś ładna. żebym się komuś spodobała, niby było kilku chłopaków, którzy chcieli ze mną być, ale nie wiem w sumie co we mnie widzieli. Zajęta rozmyślaniem nie zauważyłam, że Twist trącił mnie w ramię.
- Hmm?
- O czym tak myślisz?
- O niczym.
- Ale o takim większym niczym czy takim mniejszym czy może w ogóle o niczym? - powiedział udając mój głos
- Twist... - mruknęłam znudzony
- No co?? Ja też mam prawo Cię trochę pomęczyć.
- No weź.. - zaśmiałam się i leniwie się uśmiechnęłam
- Dobra, poddaję się. - powiedział, uniósł ręce w obronnym geście i uśmiechnął się.
Do domu został nam tylko kawałek drogi, który spędziłam na słuchaniu muzyki, a Twist po zjedzeniu lizaka udawał, że pali, tata tylko pokiwał głową i powiedział, że ma nadzieję, że jedyna rzecz, którą pali. Zaśmiałam się cicho, a Twist szturchnął mnie w ramię na co ja się zamknęłam. Gdy wreszcie dojechaliśmy do domu, udałam, że turlam się ze śmiechu, bo Angel czekała już pod domem. Jestem ciekawa jak długo. Wyszłam jeszcze zanim tata dokładnie zaparkował i uściskałam Angel.
- Hej, jak długo już czekasz?
- Chwilkę... Gdzieś z 10 minut.
- Haha okej. Tata zaraz otworzy drzwi to wejdziemy.
- To jeszcze wchodzimy do domu, a nie jest trochę za późno.
- Za późno na co? - odpowiedziałem lekko zdziwiona
- No na kino. Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi Alex
- Angel... - powiedziałam zakłopotana
- Zapomniałaś o tym, że idziemy do kina???? - zaszokowanym głosem powiedziała moja przyjaciółka
- No... - ciągnęłam
- Alex!! - krzyknęła
- Przepraszam! Dzwoniłam, bo chciałam się dowiedzieć co robiliście na lekcjach.
- Ehh.. No dobra, to chodźmy na górę - powiedziała kierując się na górę
- Dziękuję - krzyknęłam za nią
- No więc, co robiliśmy na lekcjach? - spytałam się wyciągając książki
- Serio? Chcesz rozmawiać o tym co działo się w szkole i masz na myśli lekcje? - mrugnęła kilka razy zdziwiona
- Dobrze, więc co się takiego stało? - spytałam, grzebiąc w szafie w poszukiwaniu ciuchów, żeby się przebrać.
- Nic.. Oprócz tego, że Justin podobno cały czas o tobie mówił.
- Co???? - odpowiedziałem zaszokowana wyciągając szorty, czerwony tank top i słodką kokardę na włosy wyciągniętą jakby z szafy Ariany, awh.
- No z Chazem gadałam i tak powiedział.
- Wiesz co, nie wiem czy można mu wierzyć, wiesz, że Chaz od podstawówki chce nas zeswatać.
- Każdy chce, wyglądacie słodko.
- Miło, że tak mówisz - zaśmiałam się.
- Nie ma sprawy, to prawda i jeszcze ten prezent co ma dla Ciebie, strasznie słodki, za dobrze ze sobą wyglądacie jak na "tylko przyjaciele".
- Przestań tak słodzić - zachichotałam wspinając kokardę w moje rozpuszczone brązowe włosy
- Dobra, gotowe. I jak
- Słodko, aż jak nie siostra Twista, wbijamy do Justina? - zapytała
- Dzięki, staram się nie wyglądać tak jak on. Po co?? - zapytałam.
- Nie ma sprawy. Tak sobie, może da Ci wcześniej ten prezent. - powiedziała po czym mrugnęła do mnie.
- Hmm.. No dobra, przekonałaś mnie. - uśmiechnęłam się i wyciągnęłam IPhone'a
- Tak myślałam, po co Ci telefon?
- No, żeby go uprzedzić..
- Ehh.. Nie wiesz co to znaczy "wbić się"? To znaczy, bez pytania, spontanicznie.
- Okej! Załapałam.
- Świetnie, nie martw się był w szkole więc na pewno dopiero teraz nie wstał.
- Lol Angel. Dzięki za informację.
- No chodź, idziemy.
- Dobrze.
Ruszyłyśmy schodami na dół w stronę drzwi, a po drodze weszliśmy do kuchni.
- Cześć mamo. Idę z Angel, okej?
- Dobrze, bądź na kolację najpóźniej, a gdzie idziesz?
- Dobrze mamo, idę do Justina.
- Aha, okej, baw się dobrze.
- Będziemy, do widzenia - powiedziała Angel.
- Do widzenia
-Cześć mamo.
Wyszłyśmy z domu, a mama wybiegła za nami.
- Co się stało?
- Pozdrów Justina i jego mamę od nas, okej?
- Od nas wszystkich? - spytałam się mając na myśli Twista, który chyba nie pozdrowiłby gdyby tu był.
- Tak, od całej rodziny - powiedziała stanowczo mama, podkreślając szczególnie "całej".
- Okej, pozdrowię.
Udałyśmy się drogą, która prowadzi do nowego domu Justina i los chciał, że po drodzę spotkaliśmy Twista z kumplami palącego marihuanę.
- No, no, no. Kogo my tu mamy? - zagaił kumpel Twista, Lil Za.
- Nie udawaj głupa Za. - odpowiedziałam
- Uuu, zły humor mamy?
- Dla wiadomości, ogólnie nie jak jesteś taki ciekawy. miałeś rzucić to gówno. - powiedziałam zwracając się do Twista
- Chill - odparł Twist już mocno zjarany.
- Weź się zamknij, dobrze? - syknęłam i poszłam przed siebie w stronę domu Justina pociągając Angel za sobą.
- Oh, twoja siostra idzie chyba do tego skurwiela. - powiedział Za śmiejąc się, bo zdenerwował Twista. Puściłam to mimo uszu i szłam dalej już skrecając, dochodząc do domu Justina
- Alex! Alex! Kurwa, Alex. Wróć się!
Nadal ignorowałam Twista i szłam przed siebie. 2 minut pózniej byłam już pod domem Justina, co było niewiarygodne, zapukałam, a Angel stanęła i próbowała złapać oddech, po tym jak próbowała mnie dorównać mi kroku. Otworzyła mama Justina, która kompletnie się nas tu nie spodziewała.
- Dzień dobry! - powiedziałam na co mama Justina tylko kiwnęła głową i uśmiechnęła się
- To Justin się zdziwi, że ma gości. Zawołam go - oznajmiła Pattie, po czym zawołała Justina.
- Tak mamo? - powiedział poprawiając włosy i dochodząc po schodach.
- Masz gości.
- Jakich? Ooo, cześć dziewczyny. Co tam u was?
- To ja zrobię lemoniady. - oznajmiła Pattie
- Ja pani chętnie pomogę, jeśli można. - odparła słodkim głosem Angel i uśmiechnęła się do mnie. Wiem co knuję.
- Oczywiście, jeśli tylko chcesz. - oznajmiła z uśmiechem Pattie
- Cześć. - wreszcie odparłam z uśmiechem do Justina, było to trudno, bo wciąż byłam zła, że nazwali Justina skurwielem.
- Cześć Shawty - odparł, uśmiechnął się i objął mnie ramieniem jakby chciał wspomóc mnie, chyba wyczuł to, że coś mnie gryzie.
- Chodźmy na górę
Po chwili podążyłam za Justinem i byliśmy w jego pokoju. Świetnie go urządził mieszając plakaty Toronto Maple Leafs i plakatów rożnych zespołów koszykarskich. Od Kingsów po Lakersów. Typowy pokój typowego nastolatka. W rogu stała gitara i kilka tekstów, chciałam zobaczyć o czym napisał, ale powstrzymałam się i usiadłam na kanapie. Obok mnie usiadł Justin i uśmiechnął się do mnie na co ja odpowiedziałam tym samym. Nastała cisza, którą ja wykorzystałam na rozmyślanie. Wreszcie po jakiś 5 minutach Justin przerwał tą ciszę
- Alex?
- Hmm?
- Co się stało? jeśli mogę wiedzieć
- Nic, znowu chodzi o Twista.
- Oh. Co znowu się stało?
- Mówił, że rzuci marihuanę a dzisiaj jak wyszłam z Angel to był tak zjarany.. cóż to cud, że mnie w ogóle poznał, chociaż w sumie nie wiem, bo to Za mnie poznał.
- Za?
- Mhm. Lil Za, przyjaciel z jego crew.
- Aha i to tyle.
- No jest jeszcze coś, ale to już nie ważne. - mruknęłam, bo nie chciałam powiedzieć o tym, że nazwali go skurwielem, bo po co.
- Alex.. Powiedz, mi możesz powiedzieć.
- To nic, naprawdę Justin.
Naszą rozmowę przerwał dźwięk pękanego szkła. Okazało się, że przez okno wpadł kamień, a co gorsza okno nie było całe.
Zerwaliśmy się z Justinem i podeszliśmy do okna, to co ujrzałam przeszło moje wszystkie oczekiwania, nie mówiąc już o tym jak bardzo się zdenerwowałam w tym momencie.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trochę was tak podtrzymam w niepewności z niektórymi sprawami ;) Nadal nie wiemy co Justin ma dla Alex i co się takiego stało.
Co Alex zobaczyła za oknem?
Dlaczego "to" ją wkurzyło?
Mam nadzieję, że wam się podoba nowy rozdział i przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale poprawiałam oceny.
Ps. Raczej nie znajdę słów, które dobrze opiszą moją wdzięczność, ale dobra.
Dziękuję wam bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo za to, że czytacie, a moje opowiadanie ma już ponad 1000 wyświetleń :)))) Kocham Was i Dziękuję. xoxo.
- Hmm?
- O czym tak myślisz?
- O niczym.
- Ale o takim większym niczym czy takim mniejszym czy może w ogóle o niczym? - powiedział udając mój głos
- Twist... - mruknęłam znudzony
- No co?? Ja też mam prawo Cię trochę pomęczyć.
- No weź.. - zaśmiałam się i leniwie się uśmiechnęłam
- Dobra, poddaję się. - powiedział, uniósł ręce w obronnym geście i uśmiechnął się.
Do domu został nam tylko kawałek drogi, który spędziłam na słuchaniu muzyki, a Twist po zjedzeniu lizaka udawał, że pali, tata tylko pokiwał głową i powiedział, że ma nadzieję, że jedyna rzecz, którą pali. Zaśmiałam się cicho, a Twist szturchnął mnie w ramię na co ja się zamknęłam. Gdy wreszcie dojechaliśmy do domu, udałam, że turlam się ze śmiechu, bo Angel czekała już pod domem. Jestem ciekawa jak długo. Wyszłam jeszcze zanim tata dokładnie zaparkował i uściskałam Angel.
- Hej, jak długo już czekasz?
- Chwilkę... Gdzieś z 10 minut.
- Haha okej. Tata zaraz otworzy drzwi to wejdziemy.
- To jeszcze wchodzimy do domu, a nie jest trochę za późno.
- Za późno na co? - odpowiedziałem lekko zdziwiona
- No na kino. Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi Alex
- Angel... - powiedziałam zakłopotana
- Zapomniałaś o tym, że idziemy do kina???? - zaszokowanym głosem powiedziała moja przyjaciółka
- No... - ciągnęłam
- Alex!! - krzyknęła
- Przepraszam! Dzwoniłam, bo chciałam się dowiedzieć co robiliście na lekcjach.
- Ehh.. No dobra, to chodźmy na górę - powiedziała kierując się na górę
- Dziękuję - krzyknęłam za nią
- No więc, co robiliśmy na lekcjach? - spytałam się wyciągając książki
- Serio? Chcesz rozmawiać o tym co działo się w szkole i masz na myśli lekcje? - mrugnęła kilka razy zdziwiona
- Dobrze, więc co się takiego stało? - spytałam, grzebiąc w szafie w poszukiwaniu ciuchów, żeby się przebrać.
- Nic.. Oprócz tego, że Justin podobno cały czas o tobie mówił.
- Co???? - odpowiedziałem zaszokowana wyciągając szorty, czerwony tank top i słodką kokardę na włosy wyciągniętą jakby z szafy Ariany, awh.
- No z Chazem gadałam i tak powiedział.
- Wiesz co, nie wiem czy można mu wierzyć, wiesz, że Chaz od podstawówki chce nas zeswatać.
- Każdy chce, wyglądacie słodko.
- Miło, że tak mówisz - zaśmiałam się.
- Nie ma sprawy, to prawda i jeszcze ten prezent co ma dla Ciebie, strasznie słodki, za dobrze ze sobą wyglądacie jak na "tylko przyjaciele".
- Przestań tak słodzić - zachichotałam wspinając kokardę w moje rozpuszczone brązowe włosy
- Dobra, gotowe. I jak
- Słodko, aż jak nie siostra Twista, wbijamy do Justina? - zapytała
- Dzięki, staram się nie wyglądać tak jak on. Po co?? - zapytałam.
- Nie ma sprawy. Tak sobie, może da Ci wcześniej ten prezent. - powiedziała po czym mrugnęła do mnie.
- Hmm.. No dobra, przekonałaś mnie. - uśmiechnęłam się i wyciągnęłam IPhone'a
- Tak myślałam, po co Ci telefon?
- No, żeby go uprzedzić..
- Ehh.. Nie wiesz co to znaczy "wbić się"? To znaczy, bez pytania, spontanicznie.
- Okej! Załapałam.
- Świetnie, nie martw się był w szkole więc na pewno dopiero teraz nie wstał.
- Lol Angel. Dzięki za informację.
- No chodź, idziemy.
- Dobrze.
Ruszyłyśmy schodami na dół w stronę drzwi, a po drodze weszliśmy do kuchni.
- Cześć mamo. Idę z Angel, okej?
- Dobrze, bądź na kolację najpóźniej, a gdzie idziesz?
- Dobrze mamo, idę do Justina.
- Aha, okej, baw się dobrze.
- Będziemy, do widzenia - powiedziała Angel.
- Do widzenia
-Cześć mamo.
Wyszłyśmy z domu, a mama wybiegła za nami.
- Co się stało?
- Pozdrów Justina i jego mamę od nas, okej?
- Od nas wszystkich? - spytałam się mając na myśli Twista, który chyba nie pozdrowiłby gdyby tu był.
- Tak, od całej rodziny - powiedziała stanowczo mama, podkreślając szczególnie "całej".
- Okej, pozdrowię.
Udałyśmy się drogą, która prowadzi do nowego domu Justina i los chciał, że po drodzę spotkaliśmy Twista z kumplami palącego marihuanę.
- No, no, no. Kogo my tu mamy? - zagaił kumpel Twista, Lil Za.
- Nie udawaj głupa Za. - odpowiedziałam
- Uuu, zły humor mamy?
- Dla wiadomości, ogólnie nie jak jesteś taki ciekawy. miałeś rzucić to gówno. - powiedziałam zwracając się do Twista
- Chill - odparł Twist już mocno zjarany.
- Weź się zamknij, dobrze? - syknęłam i poszłam przed siebie w stronę domu Justina pociągając Angel za sobą.
- Oh, twoja siostra idzie chyba do tego skurwiela. - powiedział Za śmiejąc się, bo zdenerwował Twista. Puściłam to mimo uszu i szłam dalej już skrecając, dochodząc do domu Justina
- Alex! Alex! Kurwa, Alex. Wróć się!
Nadal ignorowałam Twista i szłam przed siebie. 2 minut pózniej byłam już pod domem Justina, co było niewiarygodne, zapukałam, a Angel stanęła i próbowała złapać oddech, po tym jak próbowała mnie dorównać mi kroku. Otworzyła mama Justina, która kompletnie się nas tu nie spodziewała.
- Dzień dobry! - powiedziałam na co mama Justina tylko kiwnęła głową i uśmiechnęła się
- To Justin się zdziwi, że ma gości. Zawołam go - oznajmiła Pattie, po czym zawołała Justina.
- Tak mamo? - powiedział poprawiając włosy i dochodząc po schodach.
- Masz gości.
- Jakich? Ooo, cześć dziewczyny. Co tam u was?
- To ja zrobię lemoniady. - oznajmiła Pattie
- Ja pani chętnie pomogę, jeśli można. - odparła słodkim głosem Angel i uśmiechnęła się do mnie. Wiem co knuję.
- Oczywiście, jeśli tylko chcesz. - oznajmiła z uśmiechem Pattie
- Cześć. - wreszcie odparłam z uśmiechem do Justina, było to trudno, bo wciąż byłam zła, że nazwali Justina skurwielem.
- Cześć Shawty - odparł, uśmiechnął się i objął mnie ramieniem jakby chciał wspomóc mnie, chyba wyczuł to, że coś mnie gryzie.
- Chodźmy na górę
Po chwili podążyłam za Justinem i byliśmy w jego pokoju. Świetnie go urządził mieszając plakaty Toronto Maple Leafs i plakatów rożnych zespołów koszykarskich. Od Kingsów po Lakersów. Typowy pokój typowego nastolatka. W rogu stała gitara i kilka tekstów, chciałam zobaczyć o czym napisał, ale powstrzymałam się i usiadłam na kanapie. Obok mnie usiadł Justin i uśmiechnął się do mnie na co ja odpowiedziałam tym samym. Nastała cisza, którą ja wykorzystałam na rozmyślanie. Wreszcie po jakiś 5 minutach Justin przerwał tą ciszę
- Alex?
- Hmm?
- Co się stało? jeśli mogę wiedzieć
- Nic, znowu chodzi o Twista.
- Oh. Co znowu się stało?
- Mówił, że rzuci marihuanę a dzisiaj jak wyszłam z Angel to był tak zjarany.. cóż to cud, że mnie w ogóle poznał, chociaż w sumie nie wiem, bo to Za mnie poznał.
- Za?
- Mhm. Lil Za, przyjaciel z jego crew.
- Aha i to tyle.
- No jest jeszcze coś, ale to już nie ważne. - mruknęłam, bo nie chciałam powiedzieć o tym, że nazwali go skurwielem, bo po co.
- Alex.. Powiedz, mi możesz powiedzieć.
- To nic, naprawdę Justin.
Naszą rozmowę przerwał dźwięk pękanego szkła. Okazało się, że przez okno wpadł kamień, a co gorsza okno nie było całe.
Zerwaliśmy się z Justinem i podeszliśmy do okna, to co ujrzałam przeszło moje wszystkie oczekiwania, nie mówiąc już o tym jak bardzo się zdenerwowałam w tym momencie.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trochę was tak podtrzymam w niepewności z niektórymi sprawami ;) Nadal nie wiemy co Justin ma dla Alex i co się takiego stało.
Co Alex zobaczyła za oknem?
Dlaczego "to" ją wkurzyło?
Mam nadzieję, że wam się podoba nowy rozdział i przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale poprawiałam oceny.
Ps. Raczej nie znajdę słów, które dobrze opiszą moją wdzięczność, ale dobra.
Dziękuję wam bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo za to, że czytacie, a moje opowiadanie ma już ponad 1000 wyświetleń :)))) Kocham Was i Dziękuję. xoxo.
czwartek, 23 maja 2013
Six.
Dojechanie na lotnisko zajęło nam około pół godziny, muszę powiedzieć, że Twist jednak wiedział co robi, bo gdybyśmy pojechali po tatę po szkole (nie licząc tego, że tata wtedy czekałby na lotnisku prawie 5 godzin) to nie dojechalibyśmy aż tak szybko, czasami zastanawiałam się gdzie i po co Ci wszyscy ludzie latają, że codziennie po południu szczególnie jest tu tak jak w Nowym Jorku w godzinach szczytu. Ciekawe.. Wracając. Byłam strasznie podekscytowana przyjazdem taty i już jak otworzyłam drzwi Range Rovera, kiedy dojechaliśmy już na lotnisko ręcę mi się trzęsły tak bardzo, że Lil musiał mi pomagać w tym, ale zanim to zrobił musiał dorzucić jakieś cięte komentarze i jeszcze pośmiać się z tego, że biedna Alex nie może otworzyć drzwi. Ha ha ha śmieszne. Nie obyło się bez pokazania mu języka i dwukrotnego wywrócenia oczami.. No co? Nie byłabym sobą jakbym tego nie zrobiła. W końcu gdy uporałam się z przeszkodą jakimi były drzwi to nadeszła druga zmora.. Drzwi obrotowe na lotnisku. Serio?? Nigdy nie były moją mocną stroną, ale w przeciwieństwie do Justina, który miał podobny problem tyle, że z szklanymi drzwiami mój kochany brat nie był tak wyrozumiały i śmiał się z 15 minut, a gdyby miał telefon pod ręką jak zaliczyłam zderzenie z drzwiami zrobiłby filmik i pokazywał wyszystkim, a ja zapadłabym się pod ziemię.. Nie powiem wkurzyłam się na niego, na tyle by przez cały pobyt na lotnisku, aż do przybycia taty nie odzywać się. Ten czas spędziłam na czytaniu czasopisma z wspaniałą Beyoncè na okładce na którą wpatrywał się mój brat z godzinę co ja skomentowałam cichym "psh" uświadamiając mu, że nie ma dziewczyny, a ona ma męża, a nawet jeśli nie i tak by na niego nie spojrzała. szczególnie zaciekawił mnie wywiad z najseksowniejszym aktorem według magazynu (kompletnie się z tym zgadzam) Bradleyem Cooperem!
Tata przyleciał z 15 minutowym opuźnieniem, ale i tak dość szybko uporał się z odbiorem bagażu i ogólnie tymi wszystkimi rzeczami. Gdy w końcu przyszedł już z bagażem nie mogłam powstrzymać łez i w końcu przegrałam walkę. Jedyne co zdołałam powiedzieć to głośne "Tato" i wtuliłam się w niego wycierając łzy w jego garnitur, okazało się, że Lil też nie jest z kamienia i jedna łza spłynęła mu po policzku, którą od razu otarł, a potem powiedział, że to nie to co myślę. Taa na pewno. W końcu tylko pokręcił głową ucinając to i przytulił tatę. To był chyba najdłuższa rozłąka z tatą, kryzys w jego firmie spowodował, że zamiast przylecieć po 2-3 tygodniach, został tam na cały miesiąc plus kilka tygodni. Czasami zastanawiałam się dlaczego musiałam mieć tatę tak daleko i na tak długo, ale patrząc na to jak był ubrany mój brat w jeansy od Armani Jeans, t-shirt od D&G, butach od Lacoste i zegarku Rolex na ręce, tata w garniturze od Givenchy, oczywiście Rolexie na ręku jak Twist i skórzanych włoskich butach nie pamiętam jakiej marki i na końcu ja... Trochę skromniej niż tata i Twist, ale jednak w jeansach, topie, sandałkach i ze torebką z frędzlami od American Eagle wiedziałam, że to wszystko kosztowało i to sporo, więc ta praca była potrzebna.
Gdy Lil przytulał się z tatą poczułam wibrację w mojej torebce i zobaczyłam, że mam wiadomość
Od: Justin
Victoria powiedziała, że lepiej nie wracaj do szkoły, jest na Ciebie wściekła! Miałyście przedstawić projekt na lekcji!
Oh mój boże, angielski! No fakt.. Ugh, kompletnie o tym zapomniałam, kręcąc głową myśląc o swoim zapominalstwie szybko wystukałam odpowiedź
Do: Justin
Niech to! kompletnie o tym zapomniałam, powiedz Victorii, że strasznie przepraszam ją! O nie.. I powiedz jeszcze, że muszę odwołać kino dzisiaj...
Odpowiedź nadeszła natychmiast
Od: Justin
Alex, ty chyba nie mówisz poważnie?! Ona jest na Ciebie wściekła, ale mimo to strasznie cieszy się na to kino i gadała o tym dzisiaj cały dzień, aż z chłopakami mieliśmy jej dość..
Kurde.. Może być gorąco. Ugh. Będzie awantura jak nie wiem
Do: Justin
W takim razie nie mów jej nic, sama do niej teraz zadzwonię.
ttylxox*
Szybko wykręciłam numer do Victorii. Wiedziałam, że łatwo na pewno nie będzie.
- Moore!!!
- Wiem, wiem, wiem. Przepraszam, proszę wybacz mi, nie chciałam Cię zostawiać dzisiaj, ale zapomniałam o tym. Bardzo mi przykro.
Usłyszałam tylko westchnienie i mogłam się założyć, że okręcała teraz kosmyk włosów palcem,
zawsze to robi gdy myśli lub się denerwuje
- Hmm.. Okej, wybaczam. Tak dla twojej wiadomości dostałyśmy 5.
- Serio?? O matko! To wspaniale! Jezu, tak się cieszę!!!
Zaczęłam podskakiwać i krzyczeć, bo to oznaczało, że będę miała 6 z angielskiego na koniec semestru, dopiero po tym zdałam sobie sprawę, że jestem na lotnisku i wszyscy się na mnie gapią, a Twist mówi tacie, że "to" jest właśnie to z czym musiał sie zmagać przez ten cały czas. Popatrzyłam na niego i przewróciłam oczami.
- Umm... Niezręcznie.
- Co się stało?
- Jestem na lotnisku i zaczęłam się jarać, skakać i wgl... Reszty się domyśł.
- Aaaa.. Racja. Chwila.. Jesteś na lotnisku? Co ty tam robisz?!
- Tata wrócił! - Odparłam z wielkim uśmiechem na twarzy
- O matko, to super! A... Twist z tobą jest?
- Taaaak, jak wiesz nie dają mi samochodu chociaż mam prawo jazdy więc on mnie tu przywiózł, a co??
- Niccc.. Tak się pytam, ugh, pozdrów go.
- Niech pomyślę... Hmmm.. N-i-e. - powiedziałam, wystawiając język chociaż wiedziałam, że nie widzi mnie teraz.
- Dobra, nie to nie, próbowałam.
Victoria jest zauroczona Twistem od jakiś 3 lat, kiedy to na imprezie wylała na niego sok, a ona zamiast zrobić jej awanturę, powiedział "zdaża się". Sama przyznam, że to było takie "nie po Twistowemu" lol. Bleeee, mimo, że mój brat nie jest AŻ tak brzydki to i tak blee, bo jest moim bratem. Wzdrygnęłam się na samą myśl, a potem zaśmiałam w duchu. Angel i mój brat Lil mada fuckin Twist lol. Nie. Po prostu nie. Dziękuję.
- Ugh. Twist!! Masz pozdrowienia od Angel.. - zwróciłam się do brata, który uniósł brwi do góry ze zdziwienia, po czym przypomniał sobie kto to Angel, uśmiechnął się i odpowiedział ciepłym głosem.
- Ty też ją pozdrów. - na co przewróciłam oczami i udałam, że rzygam.
- No i co?? - Powiedziała podekscytowana Angel
- On Ciebie też... - palnęłam niechętnie
- On mnie co?????
- POZDRAWIA!! Nie, wiesz, od twoich pozdrowień zakochał się, chcę wziąć ślub i mieć dzieci - powiedziałam robiąc face palm.. Boże, z kim ja się zadaje??
- Dobra, dobra. Dzięki.
- Pa Angel.
- Ej, muszę Ci jeszcze coś powiedzieć!
- No co?
- Wiesz, że Justin ma tą niespodziankę dla Ciebie?
- No wiem i??? - odpowiedziałam zaciekawiona
- I nic.
- Jak to nic??
- Dowiesz się w szkole, ale to jest naprawdę super prezent!
- Dzięki za masę informacji - odrzekłam z sarkazmem
- Ojj cicho. Pa Alex
- Pa Angel.
Ciekawe co to za niespodzianka... Hmm.. Z mojego zamyślenia wyrwali mnie brat i tata.
- Idziemy?
- Tak możemy.
Wzięłam torbę z laptopem taty i wyszliśmy z lotniska, udając się do samochodu. Podczas drogi do domu głowę zaprzątał mi Justin i ta jego niespodzianka. ..
Tata przyleciał z 15 minutowym opuźnieniem, ale i tak dość szybko uporał się z odbiorem bagażu i ogólnie tymi wszystkimi rzeczami. Gdy w końcu przyszedł już z bagażem nie mogłam powstrzymać łez i w końcu przegrałam walkę. Jedyne co zdołałam powiedzieć to głośne "Tato" i wtuliłam się w niego wycierając łzy w jego garnitur, okazało się, że Lil też nie jest z kamienia i jedna łza spłynęła mu po policzku, którą od razu otarł, a potem powiedział, że to nie to co myślę. Taa na pewno. W końcu tylko pokręcił głową ucinając to i przytulił tatę. To był chyba najdłuższa rozłąka z tatą, kryzys w jego firmie spowodował, że zamiast przylecieć po 2-3 tygodniach, został tam na cały miesiąc plus kilka tygodni. Czasami zastanawiałam się dlaczego musiałam mieć tatę tak daleko i na tak długo, ale patrząc na to jak był ubrany mój brat w jeansy od Armani Jeans, t-shirt od D&G, butach od Lacoste i zegarku Rolex na ręce, tata w garniturze od Givenchy, oczywiście Rolexie na ręku jak Twist i skórzanych włoskich butach nie pamiętam jakiej marki i na końcu ja... Trochę skromniej niż tata i Twist, ale jednak w jeansach, topie, sandałkach i ze torebką z frędzlami od American Eagle wiedziałam, że to wszystko kosztowało i to sporo, więc ta praca była potrzebna.
Gdy Lil przytulał się z tatą poczułam wibrację w mojej torebce i zobaczyłam, że mam wiadomość
Od: Justin
Victoria powiedziała, że lepiej nie wracaj do szkoły, jest na Ciebie wściekła! Miałyście przedstawić projekt na lekcji!
Oh mój boże, angielski! No fakt.. Ugh, kompletnie o tym zapomniałam, kręcąc głową myśląc o swoim zapominalstwie szybko wystukałam odpowiedź
Do: Justin
Niech to! kompletnie o tym zapomniałam, powiedz Victorii, że strasznie przepraszam ją! O nie.. I powiedz jeszcze, że muszę odwołać kino dzisiaj...
Odpowiedź nadeszła natychmiast
Od: Justin
Alex, ty chyba nie mówisz poważnie?! Ona jest na Ciebie wściekła, ale mimo to strasznie cieszy się na to kino i gadała o tym dzisiaj cały dzień, aż z chłopakami mieliśmy jej dość..
Kurde.. Może być gorąco. Ugh. Będzie awantura jak nie wiem
Do: Justin
W takim razie nie mów jej nic, sama do niej teraz zadzwonię.
ttylxox*
Szybko wykręciłam numer do Victorii. Wiedziałam, że łatwo na pewno nie będzie.
- Moore!!!
- Wiem, wiem, wiem. Przepraszam, proszę wybacz mi, nie chciałam Cię zostawiać dzisiaj, ale zapomniałam o tym. Bardzo mi przykro.
Usłyszałam tylko westchnienie i mogłam się założyć, że okręcała teraz kosmyk włosów palcem,
zawsze to robi gdy myśli lub się denerwuje
- Hmm.. Okej, wybaczam. Tak dla twojej wiadomości dostałyśmy 5.
- Serio?? O matko! To wspaniale! Jezu, tak się cieszę!!!
Zaczęłam podskakiwać i krzyczeć, bo to oznaczało, że będę miała 6 z angielskiego na koniec semestru, dopiero po tym zdałam sobie sprawę, że jestem na lotnisku i wszyscy się na mnie gapią, a Twist mówi tacie, że "to" jest właśnie to z czym musiał sie zmagać przez ten cały czas. Popatrzyłam na niego i przewróciłam oczami.
- Umm... Niezręcznie.
- Co się stało?
- Jestem na lotnisku i zaczęłam się jarać, skakać i wgl... Reszty się domyśł.
- Aaaa.. Racja. Chwila.. Jesteś na lotnisku? Co ty tam robisz?!
- Tata wrócił! - Odparłam z wielkim uśmiechem na twarzy
- O matko, to super! A... Twist z tobą jest?
- Taaaak, jak wiesz nie dają mi samochodu chociaż mam prawo jazdy więc on mnie tu przywiózł, a co??
- Niccc.. Tak się pytam, ugh, pozdrów go.
- Niech pomyślę... Hmmm.. N-i-e. - powiedziałam, wystawiając język chociaż wiedziałam, że nie widzi mnie teraz.
- Dobra, nie to nie, próbowałam.
Victoria jest zauroczona Twistem od jakiś 3 lat, kiedy to na imprezie wylała na niego sok, a ona zamiast zrobić jej awanturę, powiedział "zdaża się". Sama przyznam, że to było takie "nie po Twistowemu" lol. Bleeee, mimo, że mój brat nie jest AŻ tak brzydki to i tak blee, bo jest moim bratem. Wzdrygnęłam się na samą myśl, a potem zaśmiałam w duchu. Angel i mój brat Lil mada fuckin Twist lol. Nie. Po prostu nie. Dziękuję.
- Ugh. Twist!! Masz pozdrowienia od Angel.. - zwróciłam się do brata, który uniósł brwi do góry ze zdziwienia, po czym przypomniał sobie kto to Angel, uśmiechnął się i odpowiedział ciepłym głosem.
- Ty też ją pozdrów. - na co przewróciłam oczami i udałam, że rzygam.
- No i co?? - Powiedziała podekscytowana Angel
- On Ciebie też... - palnęłam niechętnie
- On mnie co?????
- POZDRAWIA!! Nie, wiesz, od twoich pozdrowień zakochał się, chcę wziąć ślub i mieć dzieci - powiedziałam robiąc face palm.. Boże, z kim ja się zadaje??
- Dobra, dobra. Dzięki.
- Pa Angel.
- Ej, muszę Ci jeszcze coś powiedzieć!
- No co?
- Wiesz, że Justin ma tą niespodziankę dla Ciebie?
- No wiem i??? - odpowiedziałam zaciekawiona
- I nic.
- Jak to nic??
- Dowiesz się w szkole, ale to jest naprawdę super prezent!
- Dzięki za masę informacji - odrzekłam z sarkazmem
- Ojj cicho. Pa Alex
- Pa Angel.
Ciekawe co to za niespodzianka... Hmm.. Z mojego zamyślenia wyrwali mnie brat i tata.
- Idziemy?
- Tak możemy.
Wzięłam torbę z laptopem taty i wyszliśmy z lotniska, udając się do samochodu. Podczas drogi do domu głowę zaprzątał mi Justin i ta jego niespodzianka. ..
wtorek, 14 maja 2013
Five.
Obudziłam się dzisiaj rano pełna obaw o to co się dzieję z moim życiem, szczególnie o tych koszmarach, które prześladują mnie.. Powinnam pogadać o tym z mamą... Oh mój boże, ja głupieję. tak pewnie! może jeszcze powiem jej, że mój brat ma broń. Nie mogę jej powiedzieć, nawet jeśli powiedziałabym, że to dla dobra Twista nie mogę tego zrobić, on i tak by tego nie zrozumiał i pewnie by mnie znienawidził. Hmm.. Nieważne, nie będę o tym teraz myślała. Wzięłam do ręki mojego niebieskiego IPoda ze stołu, włączyłam go i wybrałam piosenkę One Direction - What Makes You Beautiful na poprawę humoru, nastawiłam na powtarzanie utworu i od razu zaczęłam tańczyć co zobaczył Lil, na szczęście chyba udzielił mu się mój dobry humor i tylko pokręcił głową i uśmiechnął się do siebie jakby tłumił śmiech, a ja jeszcze bardziej uradowana zaczęłam śpiewać. O tak, tego było mi trzeba, gdy brat był na schodach ja tanecznym krokiem przeszłam do łazienki i umyłam się co było.. szczerze mówiąc wprost komiczne, bo gdy myłam zęby nadal śpiewałam, a pasta była dosłownie wszędzie. Niestety nie miałam już czasu by posprzątać ten bałagan i szeptem, praktycznie do siebie "przepraszam mamo", wróciłam do pokoju, ubrałam się i zeszłam na dół cały czas słuchając 1D, ale już nie śpiewałam. Usiadłam przy stole, a mama podstawiła mi pod nos talerz z tostami, które zjadłam bardzo szybko, co oczywiście mój kochany braciszek musiał skomentować. Nie fajnie, ale dobra, puściłam to mimo uszu. Wzięłam torbę i dałam mamie buziaka w policzek, a Twist czekał już w samochodzie. Weszłam do samochodu, zapięłam pasy i zdziwiło mnie, że w tym czasie Lil jeszcze nie ruszył.
- Przepraszam tak w ogóle, już zgoda? - zapytał wyciągając do mnie rękę.
- Ale z czym?.. A chodzi Ci o tą sytuację z Justinem?
- Tak, dokładnie o to. No to zgoda? - zapytał puszczając mi oko i ciągle trzymając wyciągniętą rękę.
- Zgoda!... Ale ręki Ci nie podam.
- Dlaczego nie? - zapytał zaciekawiony
- No dobra, podam, ale daj lewą.
- Umm... Okej. Dlaczego akurat lewą? - zapytał wyciągając ku mnie lewą rękę
- Aw C'mon Twist, wszyscy wiemy, że nie masz dziewczyny, ale za to masz prawą rękę. - posłałam mu wredny uśmieszek i uścisnęłam rękę, a on prawie mi ją zmiażdżył.
- Uważaj sobie, bo jednak nie będzie zgody - pokazał mi język
- Dobra, dobra. Jedźmy już do szkoły.
- Ale my nie jedziemy do szkoły - powiedział oddzielając każdy wyraz
- Jak to? - zrobiłam to samo co on na co się zaśmiał
- Normalnie kochana. Jedziemy na lotnisko.
- Ale po co???
- Oh mój boże. Coś ty taka powolna?? A kto pracuje w Bombaju i dzisiaj wraca samolotem, który przyleci na lotnisko??
- Dobra załapałam aluzję.. Moment.... Ale jak to tata przyjeżdża dzisiaj?!?!
- Nareszcie załapałaś. - powiedział, a następnie się zaśmiał.
- No, ale co ze szkołą? - spytałam zdziwiona
- Pierdol to gówno, jak raz nie pójdziesz nic się nie stanie.
- Dobra.. - odpowiedziałam zawiedziona na co on szturchnął mnie w ramię
- Hej jedziemy po tatę, to chyba lepsze niż szkoła?
- Tak, masz rację
Uśmiechnęłam się, jadę po tatę na lotnisko. Ale będzie fajnie! Spędzimy razem dwa tygodnie, a potem znowu wrócimy do szarej rzeczywistości... Wyciągnęłam telefon, popatrzyłam na zegarek. Za 10 minut dzwonek, zadzwonię do Justina.
- Halo?
- Cześć Justin, chciałam Ci powiedzieć, że nie będzie mnie dzisiaj w szkole, przepraszam.
- Oh, nie ma sprawy, tylko ominie Cię niespodzianka.
- Wiem, wiem, ale jadę na lotnisko.
- Na lotnisko?
- Tak, odbieramy tatę, wraca dzisiaj
- To świetnie Shawty.
- Też tak myślę, pogadam jeszcze z mamą i tatą, ale podejrzewam, że mogę już wstępnie Cię zaprosić na obiad jutro.
- Cieszę się.
- Ja też i tata pewnie też się ucieszy.
- Okej, no to do zobaczenia.
- Pa.
Położyłam telefon na kolana i włączyłam IPoda, słuchając muzyki wpatrywałam się przez okno na drzewa, które zlewały się w jedno przez to, że Lil bardzo szybko jechał. Byłam zaciekawiona niespodzianką Justina i podekscytowana przyjazdem taty.
- Przepraszam tak w ogóle, już zgoda? - zapytał wyciągając do mnie rękę.
- Ale z czym?.. A chodzi Ci o tą sytuację z Justinem?
- Tak, dokładnie o to. No to zgoda? - zapytał puszczając mi oko i ciągle trzymając wyciągniętą rękę.
- Zgoda!... Ale ręki Ci nie podam.
- Dlaczego nie? - zapytał zaciekawiony
- No dobra, podam, ale daj lewą.
- Umm... Okej. Dlaczego akurat lewą? - zapytał wyciągając ku mnie lewą rękę
- Aw C'mon Twist, wszyscy wiemy, że nie masz dziewczyny, ale za to masz prawą rękę. - posłałam mu wredny uśmieszek i uścisnęłam rękę, a on prawie mi ją zmiażdżył.
- Uważaj sobie, bo jednak nie będzie zgody - pokazał mi język
- Dobra, dobra. Jedźmy już do szkoły.
- Ale my nie jedziemy do szkoły - powiedział oddzielając każdy wyraz
- Jak to? - zrobiłam to samo co on na co się zaśmiał
- Normalnie kochana. Jedziemy na lotnisko.
- Ale po co???
- Oh mój boże. Coś ty taka powolna?? A kto pracuje w Bombaju i dzisiaj wraca samolotem, który przyleci na lotnisko??
- Dobra załapałam aluzję.. Moment.... Ale jak to tata przyjeżdża dzisiaj?!?!
- Nareszcie załapałaś. - powiedział, a następnie się zaśmiał.
- No, ale co ze szkołą? - spytałam zdziwiona
- Pierdol to gówno, jak raz nie pójdziesz nic się nie stanie.
- Dobra.. - odpowiedziałam zawiedziona na co on szturchnął mnie w ramię
- Hej jedziemy po tatę, to chyba lepsze niż szkoła?
- Tak, masz rację
Uśmiechnęłam się, jadę po tatę na lotnisko. Ale będzie fajnie! Spędzimy razem dwa tygodnie, a potem znowu wrócimy do szarej rzeczywistości... Wyciągnęłam telefon, popatrzyłam na zegarek. Za 10 minut dzwonek, zadzwonię do Justina.
- Halo?
- Cześć Justin, chciałam Ci powiedzieć, że nie będzie mnie dzisiaj w szkole, przepraszam.
- Oh, nie ma sprawy, tylko ominie Cię niespodzianka.
- Wiem, wiem, ale jadę na lotnisko.
- Na lotnisko?
- Tak, odbieramy tatę, wraca dzisiaj
- To świetnie Shawty.
- Też tak myślę, pogadam jeszcze z mamą i tatą, ale podejrzewam, że mogę już wstępnie Cię zaprosić na obiad jutro.
- Cieszę się.
- Ja też i tata pewnie też się ucieszy.
- Okej, no to do zobaczenia.
- Pa.
Położyłam telefon na kolana i włączyłam IPoda, słuchając muzyki wpatrywałam się przez okno na drzewa, które zlewały się w jedno przez to, że Lil bardzo szybko jechał. Byłam zaciekawiona niespodzianką Justina i podekscytowana przyjazdem taty.
sobota, 4 maja 2013
Four.
*Twist's POV*
Stałem tam jak frajer gapiąc się na nią i starając się złożyć jakieś porawne gramatycznie zdanie, którym... Kurwa Twist. Ty nawet już nie myślisz. Gramatyka. Boże. Nie. Nigdy. Ja chciałem po prostu powiedzieć coś nie ważne czy nawet nie logiczne i źle zbudowane, ale coś, by się tak nie patrzyła na mnie jak Ci idioci z policji, którzy się patrzą na przesłuchaniu, na szczęście oni nie czekają na głupie przepraszam, a ona czekała, zdecydowanie, ale nie powiem, w życiu, nie mam za co, to ona wparowała do mnie do pokoju bez pytania jeszcze z tym swoim lowelasem, jak mu tam.. Jason? Jay? Justin? Justin. Chyba tak się nazywa. Na czym skończyłem, a tak, ja nie mówię przepraszam, a szczególnie nie wtedy, gdy ktoś zawini bardziej niż ja, a w tym przypadku oni.
- Powiesz coś czy dalej będziesz bił się z myślami? - syknęła, a mi się, aż zrobiło zimno.
- Wow. Spokojnie królowo śniegu - zażartowałem, ale chyba pogorszyłem tylko swoją sytuację, ale ja nie zrobiłem nic gorszego od nich.
- Psh, dobra widzę, że nie da się pogadać, z tobą, więc idę.
- Jezu, okres masz? - syknąłem, ale od razu po wypowiedzeniu tego na głos ugryzłem się w język
*Alex's POV*
Zachowanie Twista było nie do przyjęcia, nie dość, że nie przeprosił i chyba nawet nie zamierzał, to jeszcze zachowywał się jak gówniarz. A to co teraz powiedział sprawiło, że aż mi się ciśnienie podniosło.
- Ej Alex, ja nie chciałem, sorry.
- Nie, wiesz, odpuść. - syknęłam
- Nie, właśnie nie odpuszczę. Przepraszam okej nie powinienem tak naskakiwać.
- I?
- I jest mi z tego powodu przykro.
- I?
- I przepraszam za bycie dupkiem.
- Dobrze, i?
- Kurwa, co jeszcze?
- Nie, nic. Okej. Wybaczam.
- Alex jeśli myślisz, że przeproszę Ciebie i tego twojego lowelasa....
- Justina.
- nie ważne. Za to, że WY wparowaliście do mojego pokoju, kiedy moje drzwi były zamknięte to sorry, ale nie będę przepraszał.
- Przepraszam? Sądzisz, że to my mamy przeprosić ciebie?!?! - powiedziałam zbulwersowana jego wypowiedzią.
- A sądzisz, że nie należy mi się?!?! - syknął
- hmm.. Niech no pomyślę.. NIE! - krzyknęłam i poszłam do mojego pokoju zatrzaskując drzwi i zorientowałam się, że nie dowiedziałam się, ani dlaczego tak późno wrócił w nocy, ani dlaczego ma rewolwer. Ale to później, teraz nie chce mi się z nim gadać.
Walnęłam się na łóżku i wzięłam do ręki telefon. Hmm.. Co za nowość, mam wiadomość. Odblokowałam telefon i uśmiechnęłam się gdy przeczytałam wiadomość
Od: Nieznany
Cześć Shawty, jak tam?
Dowiedziałaś się dlaczego ma rewolwer
i w ogóle co się z nim dzieję?
Mam nadzieję, że już lepiej ;)
Fakt, nie zapisałam numeru Justina w kontaktach, więc cały czas jest nieznany.
Już zmienione, a teraz biorę się za odpowiedź.
Do: Justin
Cześć :) Nie najlepiej.
Pokłóciliśmy się przed chwilą,
a ja nawet go nie zapytałam o te wszystkie rzeczy.
Ale cieszę się, że się troszczysz.
Nie musiałam czekać długo na odpowiedź.
Od: Justin
Szkoda, że nie rozwiązaliście tego,
a tym gorzej jeszcze się pokłóciliście.
Ja? Troszczyć się o Ciebie? Zawsze Shawty ;)
Widzimy się w szkole, mam dla Ciebie niespodziankę na jutro.
On jest taki kochany, boże.
Do: Justin
Też miałam nadzieję, że będzie lepiej, a nie gorzej
ale cóż. Aww, dobra, przestań, bo się rumienie :3
Ooo, zaciekawiłeś mnie, no to do jutro xox
Poszłam do łazienki uważając by nie wpaść na Twista, umyłam się, ubrałam w koszulkę i spodenki do spania i wróciłam do pokoju, zasnęłam szybko, chociaż bałam się, że nie będę mogła, bo byłam tak podekscytowana tym co to za niespodzianka.
Siedziałam właśnie w kuchnii, kiedy mama przygotowywała obiad na jutro, a mój IPhone podświetlił się i zabrzmiał refren piosenki Maroon 5 "One More Night". Justin.. Nie jest aby trochę za późno. Może coś się stało, lepiej odbiorę.
- Alex, słuchaj nie uwierzysz jak Ci powiem, ale twój brat jest z jakimiś ludźmi i oni właśnie pobili chłopaka obok stacji benzynowej, o nie zauważyli mnie, muszę kończyć.
Słyszałam wystrzał z rewolweru.
Połączenie przerwane.
Boże, czy to prawda? Justin nigdy mnie nie okłamał, a co z tym strzałem? Rewolwer! Twist! O mój boże, a jeśli celowali do Justina, bo to widział. Pobiegłam schodami na górę, weszłam do pokoju i zaczęłam płakać. A jeśli Justinowi się coś stało. Nie wybaczę Twistowi jeśli to okaże się prawdą. Zaczęłam krzyczeć. Gdy nagle.
Otworzyłam oczy, kolejny straszny koszmar. Zerknęłam na zegarek 1:15. Idę spać, bo jutro szkoła, mam nadzieję, że to koniec koszmarów na dzisiaj.
Stałem tam jak frajer gapiąc się na nią i starając się złożyć jakieś porawne gramatycznie zdanie, którym... Kurwa Twist. Ty nawet już nie myślisz. Gramatyka. Boże. Nie. Nigdy. Ja chciałem po prostu powiedzieć coś nie ważne czy nawet nie logiczne i źle zbudowane, ale coś, by się tak nie patrzyła na mnie jak Ci idioci z policji, którzy się patrzą na przesłuchaniu, na szczęście oni nie czekają na głupie przepraszam, a ona czekała, zdecydowanie, ale nie powiem, w życiu, nie mam za co, to ona wparowała do mnie do pokoju bez pytania jeszcze z tym swoim lowelasem, jak mu tam.. Jason? Jay? Justin? Justin. Chyba tak się nazywa. Na czym skończyłem, a tak, ja nie mówię przepraszam, a szczególnie nie wtedy, gdy ktoś zawini bardziej niż ja, a w tym przypadku oni.
- Powiesz coś czy dalej będziesz bił się z myślami? - syknęła, a mi się, aż zrobiło zimno.
- Wow. Spokojnie królowo śniegu - zażartowałem, ale chyba pogorszyłem tylko swoją sytuację, ale ja nie zrobiłem nic gorszego od nich.
- Psh, dobra widzę, że nie da się pogadać, z tobą, więc idę.
- Jezu, okres masz? - syknąłem, ale od razu po wypowiedzeniu tego na głos ugryzłem się w język
*Alex's POV*
Zachowanie Twista było nie do przyjęcia, nie dość, że nie przeprosił i chyba nawet nie zamierzał, to jeszcze zachowywał się jak gówniarz. A to co teraz powiedział sprawiło, że aż mi się ciśnienie podniosło.
- Ej Alex, ja nie chciałem, sorry.
- Nie, wiesz, odpuść. - syknęłam
- Nie, właśnie nie odpuszczę. Przepraszam okej nie powinienem tak naskakiwać.
- I?
- I jest mi z tego powodu przykro.
- I?
- I przepraszam za bycie dupkiem.
- Dobrze, i?
- Kurwa, co jeszcze?
- Nie, nic. Okej. Wybaczam.
- Alex jeśli myślisz, że przeproszę Ciebie i tego twojego lowelasa....
- Justina.
- nie ważne. Za to, że WY wparowaliście do mojego pokoju, kiedy moje drzwi były zamknięte to sorry, ale nie będę przepraszał.
- Przepraszam? Sądzisz, że to my mamy przeprosić ciebie?!?! - powiedziałam zbulwersowana jego wypowiedzią.
- A sądzisz, że nie należy mi się?!?! - syknął
- hmm.. Niech no pomyślę.. NIE! - krzyknęłam i poszłam do mojego pokoju zatrzaskując drzwi i zorientowałam się, że nie dowiedziałam się, ani dlaczego tak późno wrócił w nocy, ani dlaczego ma rewolwer. Ale to później, teraz nie chce mi się z nim gadać.
Walnęłam się na łóżku i wzięłam do ręki telefon. Hmm.. Co za nowość, mam wiadomość. Odblokowałam telefon i uśmiechnęłam się gdy przeczytałam wiadomość
Od: Nieznany
Cześć Shawty, jak tam?
Dowiedziałaś się dlaczego ma rewolwer
i w ogóle co się z nim dzieję?
Mam nadzieję, że już lepiej ;)
Fakt, nie zapisałam numeru Justina w kontaktach, więc cały czas jest nieznany.
Już zmienione, a teraz biorę się za odpowiedź.
Do: Justin
Cześć :) Nie najlepiej.
Pokłóciliśmy się przed chwilą,
a ja nawet go nie zapytałam o te wszystkie rzeczy.
Ale cieszę się, że się troszczysz.
Nie musiałam czekać długo na odpowiedź.
Od: Justin
Szkoda, że nie rozwiązaliście tego,
a tym gorzej jeszcze się pokłóciliście.
Ja? Troszczyć się o Ciebie? Zawsze Shawty ;)
Widzimy się w szkole, mam dla Ciebie niespodziankę na jutro.
On jest taki kochany, boże.
Do: Justin
Też miałam nadzieję, że będzie lepiej, a nie gorzej
ale cóż. Aww, dobra, przestań, bo się rumienie :3
Ooo, zaciekawiłeś mnie, no to do jutro xox
Poszłam do łazienki uważając by nie wpaść na Twista, umyłam się, ubrałam w koszulkę i spodenki do spania i wróciłam do pokoju, zasnęłam szybko, chociaż bałam się, że nie będę mogła, bo byłam tak podekscytowana tym co to za niespodzianka.
Siedziałam właśnie w kuchnii, kiedy mama przygotowywała obiad na jutro, a mój IPhone podświetlił się i zabrzmiał refren piosenki Maroon 5 "One More Night". Justin.. Nie jest aby trochę za późno. Może coś się stało, lepiej odbiorę.
- Alex, słuchaj nie uwierzysz jak Ci powiem, ale twój brat jest z jakimiś ludźmi i oni właśnie pobili chłopaka obok stacji benzynowej, o nie zauważyli mnie, muszę kończyć.
Słyszałam wystrzał z rewolweru.
Połączenie przerwane.
Boże, czy to prawda? Justin nigdy mnie nie okłamał, a co z tym strzałem? Rewolwer! Twist! O mój boże, a jeśli celowali do Justina, bo to widział. Pobiegłam schodami na górę, weszłam do pokoju i zaczęłam płakać. A jeśli Justinowi się coś stało. Nie wybaczę Twistowi jeśli to okaże się prawdą. Zaczęłam krzyczeć. Gdy nagle.
Otworzyłam oczy, kolejny straszny koszmar. Zerknęłam na zegarek 1:15. Idę spać, bo jutro szkoła, mam nadzieję, że to koniec koszmarów na dzisiaj.
Three.
*Justin's POV*
Co się właśnie stało? Czy brat Alex na serio ma broń.. i to nie byle jaką, bo rewolwer, widziałem kiedyś taką w filmach.. no właśnie, postać z filmu, a osoba, która w dodatku jest tak blisko z Alex, bo jest jej rodziną to co innego. To jest wielka różnica, a jeśli Alex zagraża niebezpieczeństwo.. W co ten Twist się wpakował?? Siedziałem teraz z Alex w jej pokoju na łóżku, a ona cała się trzęsła i płakała wtulając się we mnie, widząc ją w takim stanie było dla mnie straszne, łamało mi serce, była moją najlepszą przyjaciółką od dzieciństwa, a nawet kimś więcej od dłuższego czasu, kiedy nie byłem w innym mieście, okazało się, że potrzebuję jej, brakowało mi jej strasznie i uświadomiłem sobie, że muszę wracać o czym od razu powiedziałem mamie. Pamiętam jakby to było wczoraj, powiedziałem jej jakieś dwa tygodnie temu, że nie chce już tu dłużej być, ona popatrzyła się na mnie i myślałem, że odmówi i powie, że nie może już nic zrobić, a ona tylko uśmiechnęła się i powiedziała, że nareszcie się doczekała, bo od początku jak tylko zobaczyła mieszkanie była rozczarowana i tego samego dnia odmówiła kupcowi naszego domu tutaj, więc mogliśmy wracać po załatwieniu wszystkich formalności, co zajęło nam.. no właśnie, dwa tygodnie. teraz jestem tutaj, wróciłem do moich kumpli, do Ryana i Chaza, a co najważniejsze to dziewczyny, która.. powiedzmy sobie szczerze jest dla mnie najważniejsza na świecie, na równi oczywiście z mamą i moją księżniczką Jazzy. Rozmyślając tak uśmiechnąłem się sam do siebie i nawet nie zauważyłem kiedy Alex zaczęła się na mnie patrzeć, już spokojna, wpatrując się w mój szczery uśmiech i sama szczerze się uśmiechnęła.
- Już w porządku? - zapytałem z troską na co wpatrywała się we mnie trochę przestraszona, przełknęła ślinę i odpowiedziała mi kiwnięciem głowy.
- Mhm. To dobrze. - odpowiedziałem z ulgą i uśmiechnąłem się do niej. Po jakiś kilku minutach wreszcie przemówiła.
- Dziękuję za troskę, wiesz wszystko jest okej, ale trochę się tego nie spodziewałam, przepraszam. - powiedziała ledwie słyszalnym szeptem i opuściła głowę.
- Shawty nie musisz za nic przepraszać, nic nie zrobiłaś i nie mów, że jest okej, bo nie jest. to nie jest okej, żeby trzymać w domu rewolwer i jeszcze twój brat, bo rozumiem jakby twój tata, ale nie Twist.
- Nie oskarżaj go, może ma kłopoty, a może się kogoś boji.. Nigdy nie wiadomo, ja się boję o niego tylko.
- Nie oskarżaj go?!?! Alex on ma broń i okej może ma kłopoty, lub się kogoś boji ale jeśli nawet to dlaczego ma?? Może sam zrobił coś złego i teraz ma efekty tego!! "Nigdy nie wiadomo." - powtórzyłem po niej na co ona trochę obrażona, trochę smutna pochyliła głowę i chyba zaczęła myśleć o tym co przed chwilą powiedziałem.
- Nie chcę się kłócić, miało być super, wróciłeś cieszyłam się i nadal się cieszę, ale to nie tak miało wyglądać..
- Ja też nie chcę się kłócić.
- Hm.. Justin.
- Tak?
- Nie chcę nic mówić, ale chciałabym pobyć sama, może kiedy indziej wpadniesz to dłużej posiedzimy.
- Nie, w porządku, wszystko dobrze, tak innym razem.
- Tak.. Widzimy się jutro w szkole - powiedziała i posłała mi przepraszający uśmiech
- Pewnie - odwzajemniłem uśmiech i mrugnąłem do niej na co chyba się zarumieniła
Zeszliśmy na dół po schodach, jeszcze przed wyjściem pożegnałem się z mamą Alex, a ona spytała się dlaczego Alex płakała, na szczęście dziewczyna szybko wymyśliła wymówkę i powiedziała, że to łzy szczęścia, bo wróciłem co bardzo mi się spodobało. Nie powiem, że nie. Przed moim wyjściem Alex przytuliła mnie i jeszcze raz powtórzyła, że się za mną stęskniła.
*Alex's POV*
Gdy zamknęłam drzwi frontowe za Justinem jeszcze pomachałam mu przez szybę na co się uśmiechnął. Gdy weszłam na górę, poszłam do mojego pokoju i podeszłam do okna, Justin wyszedł właśnie na główną drogę i jak na życzenie odwrócił się właśnie jak na niego patrzyłam, uśmiechnął się promiennie widząc, że odprowadzam go wzrokiem, a ja jeszcze raz mu pomachałam co odwzajemnił. Gdy zniknął za zakrętem, wyszłam z pokoju kierując się do łazienki, przemyłam podpuchnięte oczy od płaczu, a włosy związałam sobie w niechlujnego koka i wychodząc z łazienki zobaczyłam Twista, który opierał się o drzwi do swojego pokoju czekając na mnie, chyba czas pogadać o tym co nie dawno się stało i położyć kres wszystkim moim obawą lub je jeszcze bardziej umocnić....
Co się właśnie stało? Czy brat Alex na serio ma broń.. i to nie byle jaką, bo rewolwer, widziałem kiedyś taką w filmach.. no właśnie, postać z filmu, a osoba, która w dodatku jest tak blisko z Alex, bo jest jej rodziną to co innego. To jest wielka różnica, a jeśli Alex zagraża niebezpieczeństwo.. W co ten Twist się wpakował?? Siedziałem teraz z Alex w jej pokoju na łóżku, a ona cała się trzęsła i płakała wtulając się we mnie, widząc ją w takim stanie było dla mnie straszne, łamało mi serce, była moją najlepszą przyjaciółką od dzieciństwa, a nawet kimś więcej od dłuższego czasu, kiedy nie byłem w innym mieście, okazało się, że potrzebuję jej, brakowało mi jej strasznie i uświadomiłem sobie, że muszę wracać o czym od razu powiedziałem mamie. Pamiętam jakby to było wczoraj, powiedziałem jej jakieś dwa tygodnie temu, że nie chce już tu dłużej być, ona popatrzyła się na mnie i myślałem, że odmówi i powie, że nie może już nic zrobić, a ona tylko uśmiechnęła się i powiedziała, że nareszcie się doczekała, bo od początku jak tylko zobaczyła mieszkanie była rozczarowana i tego samego dnia odmówiła kupcowi naszego domu tutaj, więc mogliśmy wracać po załatwieniu wszystkich formalności, co zajęło nam.. no właśnie, dwa tygodnie. teraz jestem tutaj, wróciłem do moich kumpli, do Ryana i Chaza, a co najważniejsze to dziewczyny, która.. powiedzmy sobie szczerze jest dla mnie najważniejsza na świecie, na równi oczywiście z mamą i moją księżniczką Jazzy. Rozmyślając tak uśmiechnąłem się sam do siebie i nawet nie zauważyłem kiedy Alex zaczęła się na mnie patrzeć, już spokojna, wpatrując się w mój szczery uśmiech i sama szczerze się uśmiechnęła.
- Już w porządku? - zapytałem z troską na co wpatrywała się we mnie trochę przestraszona, przełknęła ślinę i odpowiedziała mi kiwnięciem głowy.
- Mhm. To dobrze. - odpowiedziałem z ulgą i uśmiechnąłem się do niej. Po jakiś kilku minutach wreszcie przemówiła.
- Dziękuję za troskę, wiesz wszystko jest okej, ale trochę się tego nie spodziewałam, przepraszam. - powiedziała ledwie słyszalnym szeptem i opuściła głowę.
- Shawty nie musisz za nic przepraszać, nic nie zrobiłaś i nie mów, że jest okej, bo nie jest. to nie jest okej, żeby trzymać w domu rewolwer i jeszcze twój brat, bo rozumiem jakby twój tata, ale nie Twist.
- Nie oskarżaj go, może ma kłopoty, a może się kogoś boji.. Nigdy nie wiadomo, ja się boję o niego tylko.
- Nie oskarżaj go?!?! Alex on ma broń i okej może ma kłopoty, lub się kogoś boji ale jeśli nawet to dlaczego ma?? Może sam zrobił coś złego i teraz ma efekty tego!! "Nigdy nie wiadomo." - powtórzyłem po niej na co ona trochę obrażona, trochę smutna pochyliła głowę i chyba zaczęła myśleć o tym co przed chwilą powiedziałem.
- Nie chcę się kłócić, miało być super, wróciłeś cieszyłam się i nadal się cieszę, ale to nie tak miało wyglądać..
- Ja też nie chcę się kłócić.
- Hm.. Justin.
- Tak?
- Nie chcę nic mówić, ale chciałabym pobyć sama, może kiedy indziej wpadniesz to dłużej posiedzimy.
- Nie, w porządku, wszystko dobrze, tak innym razem.
- Tak.. Widzimy się jutro w szkole - powiedziała i posłała mi przepraszający uśmiech
- Pewnie - odwzajemniłem uśmiech i mrugnąłem do niej na co chyba się zarumieniła
Zeszliśmy na dół po schodach, jeszcze przed wyjściem pożegnałem się z mamą Alex, a ona spytała się dlaczego Alex płakała, na szczęście dziewczyna szybko wymyśliła wymówkę i powiedziała, że to łzy szczęścia, bo wróciłem co bardzo mi się spodobało. Nie powiem, że nie. Przed moim wyjściem Alex przytuliła mnie i jeszcze raz powtórzyła, że się za mną stęskniła.
*Alex's POV*
Gdy zamknęłam drzwi frontowe za Justinem jeszcze pomachałam mu przez szybę na co się uśmiechnął. Gdy weszłam na górę, poszłam do mojego pokoju i podeszłam do okna, Justin wyszedł właśnie na główną drogę i jak na życzenie odwrócił się właśnie jak na niego patrzyłam, uśmiechnął się promiennie widząc, że odprowadzam go wzrokiem, a ja jeszcze raz mu pomachałam co odwzajemnił. Gdy zniknął za zakrętem, wyszłam z pokoju kierując się do łazienki, przemyłam podpuchnięte oczy od płaczu, a włosy związałam sobie w niechlujnego koka i wychodząc z łazienki zobaczyłam Twista, który opierał się o drzwi do swojego pokoju czekając na mnie, chyba czas pogadać o tym co nie dawno się stało i położyć kres wszystkim moim obawą lub je jeszcze bardziej umocnić....
piątek, 3 maja 2013
Two.
*Twist's POV*
Widać, że przez całą drogę do szkoły Alex była jakaś zamyślona.. Może myślała o tym co się działo w nocy. Hmm.. Mam nadzieję, że nie zastanawia się dlaczego tak późno wróciłem. Nie mógłbym jej powiedzieć, co równało się z okłamywaniem jej, a nie chciałem tego robić, bo jest moją siostrą i nie powinniśmy mieć przed sobą tajemnic, co wcale nie znaczyło, że przekona mnie to by wyjawić jej prawdę. Po prostu nie mogę...
- O czym myślisz? - wyrwała mnie z zamyślenia
- Hmm...
- Spytałam się o czym tak myślisz?
- O niczym. - chciałem zakończyć temat
- Ale o takim większym niczym czy kompletnie o niczym? - nie odpuszczała, jak zwykle.
- Alex....
- Tak, tak wiem, odpuść. Dobra, już.
- Dzięki - powiedziałem, by raz a dobrze zakończyć rozmowę.
*Alex's POV*
Gdy wreszcie wyszłam z samochodu, poczułam ulgę, gdyż rozmowa, którą przeprowadziłam z bratem była niezręczna i widać było, że Twist nie chciał zbytnio drążyć tematu. Kierując się do szkoły moje myśli znowu zaczęły krążyć wokół smsa, którego dostałam rano. Nawet nie zauważyłam jakie powitanie zgotowali mi przyjaciele, moja bff Angel, Ryan i Chaz.
- Yo, Moore. - powiedzieli zgodnie chłopcy.
- Cześć dziewczyno. Dobrze wyglądasz, tęskniłam - pisnęła Angel i uścisnęła mnie na powitanie.
- Dzięki Angel. Ty też. Też tęskniłam - odpowiedziałam uśmiechając się do mojej przyjaciółki.
- A w ogóle co ty tak wcześnie? Podwózkę miałaś? - zagaił Butler
- A powiem Ci, że tak. - odpowiedziałam, mrugając do niego.
- Twist? - zapytał Chaz z uśmieszkiem.
- Wow, Chaz. Co to za uśmieszek, to mój brat.
- Uśmiechnąć się już nie można - powiedział puszczają oko do mnie.
- Okej, chodźmy na lekcje, bo zostało 5 minut.
Lekcja minęła szybko, a ja przestałam myśleć o smsie, no właśnie, do przerwy. Udałam się z Angel na dół, by zjeść lunch, a Chaz i Ryan czekali na nas już na dole, bo chodzą do starszej klasy i akurat mieli lekcje na parterze. Pomachałyśmy do chłopaków i zauważyłam, że ktoś oprócz nich tam siedział.
- Siema chłopcy. proszę, proszę, proszę, a kto zajął moje miejsce co?
- A zobaczysz - powiedział uradowany Chaz.
- Okeeej. Przykro mi, ale na moim miejscu ten "ktoś" nie będzie siedział. Przesunęłam lunch tej osoby i usiadłam na moim miejscu. Nagle zobaczyłam, że oczy moich znajomych zwróciły się na mnie, a raczej na coś lub kogoś kto stał za mną. Już miałam się odwrócić kiedy ktoś zasłonił moje oczy rękami.
- Hej słoneczko, nie wiem czy wiesz, ale zajęłaś moje miejsce.
- Hej, tak naprawdę to było i jest moje miejsce więc się przeliczyłeś "słoneczko". - powtórzyłam po tym znajomym głosie.
- Serio? Dobrze. Nie gniewam się. a jak już napisałem Ci rano.. Tęskniłem shawty.
Shawty, shawty... Oh, mój boże czy to.. Nie, niemożliwe, a jednak. To TEN znajomy głos.
- Justin.. - wyszeptałam
- Zawsze byłaś dobra w zgadywaniu słońce. - powiedział odsłaniając mi oczy i dając mi buziaka w policzek.
- A to za co? - zapytałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Mówiłem, to nagroda, bo zgadłaś.
- W takim razie, dziękuję, bardzo podoba mi się taka nagroda - zachichotałam
- Haha, dobra, a teraz wstań, bo muszę Cię uściskać.
- Aw, tęskniłam za tobą Justin. - wstałam i pozwoliłam mu by zamknął mnie w uścisku, brakowało mi go i to bardzo. Powstrzymywałam się, ale chciałam popłakać się ze szczęścia.
- Aw, Shawty. Brakowało mi tego - wyszeptał mi do ucha kiedy uwolnił mnie z uścisku.
- Mi też Justin, mi też.
- Aye, nie wiem czy zdajecie sobie z tego sprawę, ale my tu cały czas jesteśmy - krzyknął Chaz, a Ryan zagwizdał.
- Ha, ha, ha śmieszne Butler - powiedział Justin siadając obok mnie przy stoliku.
- A żebyś wiedział Bieber - odpowiedział z uśmiechem Ryan.
Po zjedzeniu lunchu rozeszliśmy się do klasy, ale przed pójściem na lekcje zagadałam jeszcze do Justina i zaprosiłam go do mnie dzisiaj po lekcjach i za tydzień w sobotę na obiad do nas, bo tata przyjeżdża, trudno było wyczytać, bo był zmęczony, ale chyba był bardzo uradowany, że jest mile widziany u nas w domu szczególnie przez mojego tatę. Lekcje nie były męczące choć wolałabym, żeby czas płynął szybciej, złapałam się na tym, że myślałam o Justinie na czym złapała mnie pani Robbins, która zapytała mnie o przebieg I wojny światowej, ale na szczęście wiedziałam co odpowiedzieć, a ją zamurowało i wstawiła mi 5 z odpowiedzi zamiast 1. ha ha ha. I co? 1:0 dla Alex. Po lekcjach czekałam na Justina pod szkołą i razem udaliśmy się w kierunku mojego domu, w sumie cieszyłam się, że Twist mnie nie odebrał ze szkoły, bo nie wiem czy by się cieszył, że Justin wrócił tak samo jak ja, a nie chciałam, żeby wszystkiego zepsuł, powiedział, że załatwia coś na mieście, dziwiłam się co takiego załatwia.. Z zamyślenia wyrwał mnie Justin, który trącił mnie w ramie raz po raz.
- Hmm..?
- Coś się dzieję?
- Nie.. Tylko myślę.
- A o czym?.. Jeśli mogę wiedzieć. - spojrzał się na mnie z miną pieska.
- Hahaha, możesz. O wielu rzeczach, a aktualnie o moim bracie.
- Umm. Lil Twist. - powiedział jakby zadumał się nad tym.
- Aha, tak się "nazywa" nie sądzę by zmienili mu ksywkę przez ten czas kiedy Ciebie nie było - zaśmiałam się.
- Hah.. Nie o to chodziło. Nie ważne. A co z nim?
- Nic, załatwia jakieś sprawy na mieście.
- Hmm.. A tak ogólnie, jak mnie nie było to zmieniło się coś?
- Nie, raczej nie, chociaż..
- Co?
- Nie, nic. Chodzi tylko o to, że ignoruje mnie chyba i zachowuje się inaczej..
- To znaczy jak?
- Na przykład wczoraj jak kładłam się spać to był, a jak obudziłam się o 3:20 to okazało się, że dopiero wrócił do domu.
- Czyli najprawdopodobniej wyszedł w nocy.
- No co ty geniuszu?? - powiedziałam sarkastycznie
- Tylko po co?
- Zastanawiam się właśnie.
Zauważyłam, że już jesteśmy przy domu więc skręciłam na co Justin popatrzył się na mnie trochę zdziwiony.
- Na serio zapomniałeś gdzie mieszkam?
- Nie, oczywiście, że nie.
- Kłamiesz.
- Wcale nie.
- Kłamliwy idiota. - powiedziałam pod nosem.
- Słucham?
- Słyszałeś.
- Pożałujesz tego. - syknął
- No chyba nie. - powiedziałam i pokazałam mu język. Zanim zorientowałam się Justin wziął mnie na ręce i wniósł do domu
- Dzień dobry, pani Moore. - powiedział uradowany Justin, a ja zaczęłam piszczeć by mnie postawił na ziemi.
- Dzień dobry.. Justin.
Mama spojrzała jakby zobaczyła ducha, ale uspokoiła się po moim "Bieber postaw mnie" tylko zaśmiała się i pomachała nam uradowana, a ja tylko powiedziałam z założonymi rękami na krzyż jak obrażone dziecko "Dzięki mamo! Kocham Cię", a ona odpowiedziała "Ja Ciebie też córeczko" z uśmiechem. Justin wszedł ze mną po schodach, a ja już nic się nie odzywałam, bo wiedziałam, że nie puści mnie, aż dojdziemy do mojego pokoju, wreszcie gdy wszedł na górę ku mojemu zaskoczeniu ominął drzwi do mojego pokoju i skierował się do pokoju Twista. Oh, on na serio zapomniał gdzie mieszkam, a teraz jeszcze, który to MÓJ pokój, ale dobra, nic mu nie powiem, bo niby wie najlepiej, zobaczymy. Justin stanął przed pokojem mojego brata aka moim (według niego) i otworzył kopnięciem, bo były tylko przymknięte. To co ujrzałam zamurowało mnie.. Mój własny brat miał w ręku rewolwer, który najwyraźniej był nowy. Czy to właśnie TO co załatwił na mieście?!?! Justin równie zaszokowany co ja i Twist wycofał się ze mną i wszedł do mojego pokoju, postawił mnie na ziemi i zamknął drzwi, a za nimi było słychać tylko jedno, głośne dla nas, ale na pewno nie słyszalne dla mamy "Kurwa" z ust mojego brata. Usiadłam na łóżku, ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam się trząść, Justin to zauważył, usiadł koło mnie i głaskał po głowie przyciskając mnie do jego klatki piersiowej idealnie czując każdą część mojego ciała, która trzęsła się w tym momencie. Po co mojemu bratu broń?!? I od razu na myśl przyszedł mi ten koszmar i jego "wyjście" w nocy kiedy wszyscy spali.. Oh mój boże.. Twist, co się z tobą dzieje?
Widać, że przez całą drogę do szkoły Alex była jakaś zamyślona.. Może myślała o tym co się działo w nocy. Hmm.. Mam nadzieję, że nie zastanawia się dlaczego tak późno wróciłem. Nie mógłbym jej powiedzieć, co równało się z okłamywaniem jej, a nie chciałem tego robić, bo jest moją siostrą i nie powinniśmy mieć przed sobą tajemnic, co wcale nie znaczyło, że przekona mnie to by wyjawić jej prawdę. Po prostu nie mogę...
- O czym myślisz? - wyrwała mnie z zamyślenia
- Hmm...
- Spytałam się o czym tak myślisz?
- O niczym. - chciałem zakończyć temat
- Ale o takim większym niczym czy kompletnie o niczym? - nie odpuszczała, jak zwykle.
- Alex....
- Tak, tak wiem, odpuść. Dobra, już.
- Dzięki - powiedziałem, by raz a dobrze zakończyć rozmowę.
*Alex's POV*
Gdy wreszcie wyszłam z samochodu, poczułam ulgę, gdyż rozmowa, którą przeprowadziłam z bratem była niezręczna i widać było, że Twist nie chciał zbytnio drążyć tematu. Kierując się do szkoły moje myśli znowu zaczęły krążyć wokół smsa, którego dostałam rano. Nawet nie zauważyłam jakie powitanie zgotowali mi przyjaciele, moja bff Angel, Ryan i Chaz.
- Yo, Moore. - powiedzieli zgodnie chłopcy.
- Cześć dziewczyno. Dobrze wyglądasz, tęskniłam - pisnęła Angel i uścisnęła mnie na powitanie.
- Dzięki Angel. Ty też. Też tęskniłam - odpowiedziałam uśmiechając się do mojej przyjaciółki.
- A w ogóle co ty tak wcześnie? Podwózkę miałaś? - zagaił Butler
- A powiem Ci, że tak. - odpowiedziałam, mrugając do niego.
- Twist? - zapytał Chaz z uśmieszkiem.
- Wow, Chaz. Co to za uśmieszek, to mój brat.
- Uśmiechnąć się już nie można - powiedział puszczają oko do mnie.
- Okej, chodźmy na lekcje, bo zostało 5 minut.
Lekcja minęła szybko, a ja przestałam myśleć o smsie, no właśnie, do przerwy. Udałam się z Angel na dół, by zjeść lunch, a Chaz i Ryan czekali na nas już na dole, bo chodzą do starszej klasy i akurat mieli lekcje na parterze. Pomachałyśmy do chłopaków i zauważyłam, że ktoś oprócz nich tam siedział.
- Siema chłopcy. proszę, proszę, proszę, a kto zajął moje miejsce co?
- A zobaczysz - powiedział uradowany Chaz.
- Okeeej. Przykro mi, ale na moim miejscu ten "ktoś" nie będzie siedział. Przesunęłam lunch tej osoby i usiadłam na moim miejscu. Nagle zobaczyłam, że oczy moich znajomych zwróciły się na mnie, a raczej na coś lub kogoś kto stał za mną. Już miałam się odwrócić kiedy ktoś zasłonił moje oczy rękami.
- Hej słoneczko, nie wiem czy wiesz, ale zajęłaś moje miejsce.
- Hej, tak naprawdę to było i jest moje miejsce więc się przeliczyłeś "słoneczko". - powtórzyłam po tym znajomym głosie.
- Serio? Dobrze. Nie gniewam się. a jak już napisałem Ci rano.. Tęskniłem shawty.
Shawty, shawty... Oh, mój boże czy to.. Nie, niemożliwe, a jednak. To TEN znajomy głos.
- Justin.. - wyszeptałam
- Zawsze byłaś dobra w zgadywaniu słońce. - powiedział odsłaniając mi oczy i dając mi buziaka w policzek.
- A to za co? - zapytałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Mówiłem, to nagroda, bo zgadłaś.
- W takim razie, dziękuję, bardzo podoba mi się taka nagroda - zachichotałam
- Haha, dobra, a teraz wstań, bo muszę Cię uściskać.
- Aw, tęskniłam za tobą Justin. - wstałam i pozwoliłam mu by zamknął mnie w uścisku, brakowało mi go i to bardzo. Powstrzymywałam się, ale chciałam popłakać się ze szczęścia.
- Aw, Shawty. Brakowało mi tego - wyszeptał mi do ucha kiedy uwolnił mnie z uścisku.
- Mi też Justin, mi też.
- Aye, nie wiem czy zdajecie sobie z tego sprawę, ale my tu cały czas jesteśmy - krzyknął Chaz, a Ryan zagwizdał.
- Ha, ha, ha śmieszne Butler - powiedział Justin siadając obok mnie przy stoliku.
- A żebyś wiedział Bieber - odpowiedział z uśmiechem Ryan.
Po zjedzeniu lunchu rozeszliśmy się do klasy, ale przed pójściem na lekcje zagadałam jeszcze do Justina i zaprosiłam go do mnie dzisiaj po lekcjach i za tydzień w sobotę na obiad do nas, bo tata przyjeżdża, trudno było wyczytać, bo był zmęczony, ale chyba był bardzo uradowany, że jest mile widziany u nas w domu szczególnie przez mojego tatę. Lekcje nie były męczące choć wolałabym, żeby czas płynął szybciej, złapałam się na tym, że myślałam o Justinie na czym złapała mnie pani Robbins, która zapytała mnie o przebieg I wojny światowej, ale na szczęście wiedziałam co odpowiedzieć, a ją zamurowało i wstawiła mi 5 z odpowiedzi zamiast 1. ha ha ha. I co? 1:0 dla Alex. Po lekcjach czekałam na Justina pod szkołą i razem udaliśmy się w kierunku mojego domu, w sumie cieszyłam się, że Twist mnie nie odebrał ze szkoły, bo nie wiem czy by się cieszył, że Justin wrócił tak samo jak ja, a nie chciałam, żeby wszystkiego zepsuł, powiedział, że załatwia coś na mieście, dziwiłam się co takiego załatwia.. Z zamyślenia wyrwał mnie Justin, który trącił mnie w ramie raz po raz.
- Hmm..?
- Coś się dzieję?
- Nie.. Tylko myślę.
- A o czym?.. Jeśli mogę wiedzieć. - spojrzał się na mnie z miną pieska.
- Hahaha, możesz. O wielu rzeczach, a aktualnie o moim bracie.
- Umm. Lil Twist. - powiedział jakby zadumał się nad tym.
- Aha, tak się "nazywa" nie sądzę by zmienili mu ksywkę przez ten czas kiedy Ciebie nie było - zaśmiałam się.
- Hah.. Nie o to chodziło. Nie ważne. A co z nim?
- Nic, załatwia jakieś sprawy na mieście.
- Hmm.. A tak ogólnie, jak mnie nie było to zmieniło się coś?
- Nie, raczej nie, chociaż..
- Co?
- Nie, nic. Chodzi tylko o to, że ignoruje mnie chyba i zachowuje się inaczej..
- To znaczy jak?
- Na przykład wczoraj jak kładłam się spać to był, a jak obudziłam się o 3:20 to okazało się, że dopiero wrócił do domu.
- Czyli najprawdopodobniej wyszedł w nocy.
- No co ty geniuszu?? - powiedziałam sarkastycznie
- Tylko po co?
- Zastanawiam się właśnie.
Zauważyłam, że już jesteśmy przy domu więc skręciłam na co Justin popatrzył się na mnie trochę zdziwiony.
- Na serio zapomniałeś gdzie mieszkam?
- Nie, oczywiście, że nie.
- Kłamiesz.
- Wcale nie.
- Kłamliwy idiota. - powiedziałam pod nosem.
- Słucham?
- Słyszałeś.
- Pożałujesz tego. - syknął
- No chyba nie. - powiedziałam i pokazałam mu język. Zanim zorientowałam się Justin wziął mnie na ręce i wniósł do domu
- Dzień dobry, pani Moore. - powiedział uradowany Justin, a ja zaczęłam piszczeć by mnie postawił na ziemi.
- Dzień dobry.. Justin.
Mama spojrzała jakby zobaczyła ducha, ale uspokoiła się po moim "Bieber postaw mnie" tylko zaśmiała się i pomachała nam uradowana, a ja tylko powiedziałam z założonymi rękami na krzyż jak obrażone dziecko "Dzięki mamo! Kocham Cię", a ona odpowiedziała "Ja Ciebie też córeczko" z uśmiechem. Justin wszedł ze mną po schodach, a ja już nic się nie odzywałam, bo wiedziałam, że nie puści mnie, aż dojdziemy do mojego pokoju, wreszcie gdy wszedł na górę ku mojemu zaskoczeniu ominął drzwi do mojego pokoju i skierował się do pokoju Twista. Oh, on na serio zapomniał gdzie mieszkam, a teraz jeszcze, który to MÓJ pokój, ale dobra, nic mu nie powiem, bo niby wie najlepiej, zobaczymy. Justin stanął przed pokojem mojego brata aka moim (według niego) i otworzył kopnięciem, bo były tylko przymknięte. To co ujrzałam zamurowało mnie.. Mój własny brat miał w ręku rewolwer, który najwyraźniej był nowy. Czy to właśnie TO co załatwił na mieście?!?! Justin równie zaszokowany co ja i Twist wycofał się ze mną i wszedł do mojego pokoju, postawił mnie na ziemi i zamknął drzwi, a za nimi było słychać tylko jedno, głośne dla nas, ale na pewno nie słyszalne dla mamy "Kurwa" z ust mojego brata. Usiadłam na łóżku, ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam się trząść, Justin to zauważył, usiadł koło mnie i głaskał po głowie przyciskając mnie do jego klatki piersiowej idealnie czując każdą część mojego ciała, która trzęsła się w tym momencie. Po co mojemu bratu broń?!? I od razu na myśl przyszedł mi ten koszmar i jego "wyjście" w nocy kiedy wszyscy spali.. Oh mój boże.. Twist, co się z tobą dzieje?
czwartek, 2 maja 2013
One.
- Biegnij!
- Alex! Ratuj się!
Biegłam z całych sił, a obraz przede mną był zamazany, przez łzy, które spływały strumieniami po mojej twarzy, pewnie dlatego nie zauważyłam konara wystającego nad ziemię i sekundę później leżałam na ziemi, cała mokra, a ubrania były ubrudzone trawą. Nieważne.. Przeczołgałam się pod drzewo, a jedyne co słyszałam to podniesiony głos mówiący, żeby nie robił nic nierozważnego, bo w każdej chwili może go zabić, ten głos był bardzo wyraźny i... tak znajomy. Siedziałam po drzewem i wsłuchiwałam się w ten.. szczerze mówiąc monolog, wygłaszany przez ten podniesiony, znajomy głos i w pamięci szukałam do kogo należy.. Krzyk ucichnął, a w lesie było tak cicho, że mogłam spokojnie pomyśleć.. W tym samym momencie rozgryzłam to, ten podniesiony głos należał do Twista, w tej chwili ogarnął mnie strach. Dlaczego mój brat krzyczał na kogoś? A co najważniejsze, dlaczego groził tej osobie śmiercią? Zastanawiałam się nad tym, ale sekundę później moje rozmyślania przerwał nagły huk, przez który prawie ogłuchłam, zorientowałam się, że był to pistolet. O mój boże.. Właśnie ktoś został najprawdopodobniej zabity, a mordercą był mój własny brat!
Gwałtownie otworzyłam oczy i próbowałam się uspokoić, ponieważ cała się trzęsłam ze strachu, po upływie kilku minut zobaczyłam, że leże przykryta kołdrą, a to wszystko to był sen.. Nie, to nie był sen, to był koszmar. Zerknęłam na zegarek, 3:20 w nocy. Pięknie, dobra, idę dalej spać. Przekręciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy, ale nagle usłyszałam przekręcanie kluczyka w drzwiach frontowych. Kto o tej godzinie do domu przyszedł? Gdy poszłam spać wszyscy byli w domu i szykowali się do spania.. Oprócz taty. Tato! O jezu, to on, przyjechał na weekend. Szybko wstałam, nałożyłam kapcie na nogi, a na siebie nałożyłam mój za duży sweter i zeszłam cichutko na dół, żeby zrobić tacie niespodziankę, niestety przez szybę obok drzwi nie zauważyłam ani samochodu, ani taksówki więc moja nadzieja, że to tata przygasła, ale wzmogło to moją ciekawość, bo nadal nie wiedziałam kto to, usłyszałam kogoś w kuchni, cicho przemknęłam obok drzwi w stronę kuchni i zobaczyłam mojego brata. Co on robi o tej godzinie tutaj? I to jeszcze w ciuchach jakby właśnie wrócił do domu, no fakt, bo wrócił. Postanowiłam nastraszyć go trochę, a że zawsze byłam dobra w udawaniu głosu mamy teraz się to przyda. Dobra, żyje się raz, najwyżej mnie zabije... Kurwa, nie dobre porównanie. Wzięłam głęboki wdech i po prostu to zrobiłam.
- Christopherze Moore! Co ty robisz o tej porze chciałam się zapytać?
Chłopak nagle się wzdrygnął jakby przebiegł dreszcz po plecach i odwrócił się w moją stronę i zakłopotanym wyrazem twarzy, a ja powstrzymywałam się od wybuchnięcia śmiechem kiedy to zobaczyłam.
- Ma... Kurwa, Alex! Ja pierdole, nie masz żadnych skrupułów! - powiedział, próbując nie krzyczeć naprawdę by nie obudzić mamy, bo wtedy nie było by za fajnie, szczególnie dla niego.
- Haha, ciesz się, że nie widziałeś swojej miny Twist, bo byś zachowywał się tak samo jak ja - zachicotałam, ale widząc lód w jego brązowych oczach co było czymś dziwnym przestałam się śmiać tak szybko jak zaczęłam.
Nastąpiła niezręczna cisza, podczas której widać było, że Lil o czymś myślał wpatrując się w podłogę, po chwili skierował wzrok na mnie, a na jego twarzy zamiast gniewu pojawił się wredny, przebiegły uśmieszek.
- Z czego się tak cieszysz? Psh. - powiedziałam
- Oj przestań, sama przed chwilą byłaś taka rozbawiona siostrzyczko, dlaczego ja miałbym nie być? - odparł słodkim głosem... Zbyt słodkim
- siostrzyczko? O kurde, jak chcesz zrobić coś czego będziesz żałował to nie rób tego, od razu mówię.
- aw c'mon. Z nas dwojga tylko jedna osoba powinna żałować tego co zrobiła i to nie jestem ja girl.
- eee... Przestań, obudzisz mamę jeśli zrobisz coś głupiego.
Widać, że nie przemyślał tego, że tak faktycznie może się stać, wgapił się w podłogę, potem popatrzył na mnie już bez tego uśmieszku i było widać, że jest zmęczony.
- Idź spać, bo nie wstaniesz jutro do szkoły.
- A co z twoją zemstą? - powiedziałam triumfalnie i mrugnęłam do niego
- Idziesz spać czy nie? - powiedział widocznie rozdrażniony.
- Idę, idę. Dobranoc Twist.
- Dobranoc.
Byłam w drodze na górę kiedy słyszałam dźwięk jego złotego zegarka, którego położył na szafie, a gdy już skręcałam do pokoju widziałam jak wchodził po schodach i szedł do swojego pokoju.
Położyłam się i nawet nie minęło kilka minut, gdy zasnęłam.
Obudził mnie znienawidzony dźwięk budzika, ale zignorowałam go, gdyż dzisiaj do szkoły podwoził mnie Lil więc miałam kilka minut ekstra. Zamknęłam oczy i leżałam sobie tak, nawet nie usłyszałam jak ktoś wszedł do pokoju co było błędem, a przekonałam się o tym kilka sekund później, kiedy poczułam strumień zimnej wody na swoim ciele, szybko otworzyłam oczy i zerwałam się z łóżka. Wiedziałam kto to mi zrobił.
- Oh Mój Boże! Twist, ty idioto!
- Hahaha, zemsta jak zwykle jest słodka tak jak ty w tym momencie "ciesz się, że nie widziałaś swojej miny" - powtórzył moje własne słowa sprzed kilku godzin, ale pamiętliwy ten dupek.
- Ha, ha, ha śmieszne. Szykuj się dupku, bo zawozisz mnie do szkoły dzisiaj - krzyknęłam na niego pełna złości.
- Okej, księżniczko, pamiętam. Idź się ubierz, czekam na dole.
- Ugh, pieprz się - powiedziałam pod nosem
- Co powiedziałaś?
- Kocham Cię braciszku.
- Ja ciebie też lil sis.
Poszłam do łazienki, umyłam zęby, włosy i wiedząc, że nie zdąże ich wysuszyć, uczesałam i związałam w niedbały warkocz. Następnie weszłam do mojego pokoju i ubrałam fioletową koszulkę z zespołem Maroon 5 którą miałam na ich koncercie 5 miesięcy temu i czarne rurki, wzięłam torebkę, telefon i nagle zobaczyłam, że mam wiadomość, odblokowałam telefon i otworzyłam wiadomość.
Od: Nieznany
Cześć słoneczko, widzimy się w szkole.
Tęskniłem.
Dziwne.. Może Angel sobie ze mnie żartuje, a może i nie. W sumie przekonam się już za chwilę.. Zeszłam na dół, chwyciłam w biegu mój lunch, wsadziłam do torebki i nałożyłam gladiatorki, a że było słońce wzięłam w rękę okulary i wyszłam z domu kierując się do Range Rovera mojego brata. Zapinając pasy zastanawiałam się nad tajemniczym smsem... Ciekawe kto się tak za mną stęsknił?
- Alex! Ratuj się!
Biegłam z całych sił, a obraz przede mną był zamazany, przez łzy, które spływały strumieniami po mojej twarzy, pewnie dlatego nie zauważyłam konara wystającego nad ziemię i sekundę później leżałam na ziemi, cała mokra, a ubrania były ubrudzone trawą. Nieważne.. Przeczołgałam się pod drzewo, a jedyne co słyszałam to podniesiony głos mówiący, żeby nie robił nic nierozważnego, bo w każdej chwili może go zabić, ten głos był bardzo wyraźny i... tak znajomy. Siedziałam po drzewem i wsłuchiwałam się w ten.. szczerze mówiąc monolog, wygłaszany przez ten podniesiony, znajomy głos i w pamięci szukałam do kogo należy.. Krzyk ucichnął, a w lesie było tak cicho, że mogłam spokojnie pomyśleć.. W tym samym momencie rozgryzłam to, ten podniesiony głos należał do Twista, w tej chwili ogarnął mnie strach. Dlaczego mój brat krzyczał na kogoś? A co najważniejsze, dlaczego groził tej osobie śmiercią? Zastanawiałam się nad tym, ale sekundę później moje rozmyślania przerwał nagły huk, przez który prawie ogłuchłam, zorientowałam się, że był to pistolet. O mój boże.. Właśnie ktoś został najprawdopodobniej zabity, a mordercą był mój własny brat!
Gwałtownie otworzyłam oczy i próbowałam się uspokoić, ponieważ cała się trzęsłam ze strachu, po upływie kilku minut zobaczyłam, że leże przykryta kołdrą, a to wszystko to był sen.. Nie, to nie był sen, to był koszmar. Zerknęłam na zegarek, 3:20 w nocy. Pięknie, dobra, idę dalej spać. Przekręciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy, ale nagle usłyszałam przekręcanie kluczyka w drzwiach frontowych. Kto o tej godzinie do domu przyszedł? Gdy poszłam spać wszyscy byli w domu i szykowali się do spania.. Oprócz taty. Tato! O jezu, to on, przyjechał na weekend. Szybko wstałam, nałożyłam kapcie na nogi, a na siebie nałożyłam mój za duży sweter i zeszłam cichutko na dół, żeby zrobić tacie niespodziankę, niestety przez szybę obok drzwi nie zauważyłam ani samochodu, ani taksówki więc moja nadzieja, że to tata przygasła, ale wzmogło to moją ciekawość, bo nadal nie wiedziałam kto to, usłyszałam kogoś w kuchni, cicho przemknęłam obok drzwi w stronę kuchni i zobaczyłam mojego brata. Co on robi o tej godzinie tutaj? I to jeszcze w ciuchach jakby właśnie wrócił do domu, no fakt, bo wrócił. Postanowiłam nastraszyć go trochę, a że zawsze byłam dobra w udawaniu głosu mamy teraz się to przyda. Dobra, żyje się raz, najwyżej mnie zabije... Kurwa, nie dobre porównanie. Wzięłam głęboki wdech i po prostu to zrobiłam.
- Christopherze Moore! Co ty robisz o tej porze chciałam się zapytać?
Chłopak nagle się wzdrygnął jakby przebiegł dreszcz po plecach i odwrócił się w moją stronę i zakłopotanym wyrazem twarzy, a ja powstrzymywałam się od wybuchnięcia śmiechem kiedy to zobaczyłam.
- Ma... Kurwa, Alex! Ja pierdole, nie masz żadnych skrupułów! - powiedział, próbując nie krzyczeć naprawdę by nie obudzić mamy, bo wtedy nie było by za fajnie, szczególnie dla niego.
- Haha, ciesz się, że nie widziałeś swojej miny Twist, bo byś zachowywał się tak samo jak ja - zachicotałam, ale widząc lód w jego brązowych oczach co było czymś dziwnym przestałam się śmiać tak szybko jak zaczęłam.
Nastąpiła niezręczna cisza, podczas której widać było, że Lil o czymś myślał wpatrując się w podłogę, po chwili skierował wzrok na mnie, a na jego twarzy zamiast gniewu pojawił się wredny, przebiegły uśmieszek.
- Z czego się tak cieszysz? Psh. - powiedziałam
- Oj przestań, sama przed chwilą byłaś taka rozbawiona siostrzyczko, dlaczego ja miałbym nie być? - odparł słodkim głosem... Zbyt słodkim
- siostrzyczko? O kurde, jak chcesz zrobić coś czego będziesz żałował to nie rób tego, od razu mówię.
- aw c'mon. Z nas dwojga tylko jedna osoba powinna żałować tego co zrobiła i to nie jestem ja girl.
- eee... Przestań, obudzisz mamę jeśli zrobisz coś głupiego.
Widać, że nie przemyślał tego, że tak faktycznie może się stać, wgapił się w podłogę, potem popatrzył na mnie już bez tego uśmieszku i było widać, że jest zmęczony.
- Idź spać, bo nie wstaniesz jutro do szkoły.
- A co z twoją zemstą? - powiedziałam triumfalnie i mrugnęłam do niego
- Idziesz spać czy nie? - powiedział widocznie rozdrażniony.
- Idę, idę. Dobranoc Twist.
- Dobranoc.
Byłam w drodze na górę kiedy słyszałam dźwięk jego złotego zegarka, którego położył na szafie, a gdy już skręcałam do pokoju widziałam jak wchodził po schodach i szedł do swojego pokoju.
Położyłam się i nawet nie minęło kilka minut, gdy zasnęłam.
Obudził mnie znienawidzony dźwięk budzika, ale zignorowałam go, gdyż dzisiaj do szkoły podwoził mnie Lil więc miałam kilka minut ekstra. Zamknęłam oczy i leżałam sobie tak, nawet nie usłyszałam jak ktoś wszedł do pokoju co było błędem, a przekonałam się o tym kilka sekund później, kiedy poczułam strumień zimnej wody na swoim ciele, szybko otworzyłam oczy i zerwałam się z łóżka. Wiedziałam kto to mi zrobił.
- Oh Mój Boże! Twist, ty idioto!
- Hahaha, zemsta jak zwykle jest słodka tak jak ty w tym momencie "ciesz się, że nie widziałaś swojej miny" - powtórzył moje własne słowa sprzed kilku godzin, ale pamiętliwy ten dupek.
- Ha, ha, ha śmieszne. Szykuj się dupku, bo zawozisz mnie do szkoły dzisiaj - krzyknęłam na niego pełna złości.
- Okej, księżniczko, pamiętam. Idź się ubierz, czekam na dole.
- Ugh, pieprz się - powiedziałam pod nosem
- Co powiedziałaś?
- Kocham Cię braciszku.
- Ja ciebie też lil sis.
Poszłam do łazienki, umyłam zęby, włosy i wiedząc, że nie zdąże ich wysuszyć, uczesałam i związałam w niedbały warkocz. Następnie weszłam do mojego pokoju i ubrałam fioletową koszulkę z zespołem Maroon 5 którą miałam na ich koncercie 5 miesięcy temu i czarne rurki, wzięłam torebkę, telefon i nagle zobaczyłam, że mam wiadomość, odblokowałam telefon i otworzyłam wiadomość.
Od: Nieznany
Cześć słoneczko, widzimy się w szkole.
Tęskniłem.
Dziwne.. Może Angel sobie ze mnie żartuje, a może i nie. W sumie przekonam się już za chwilę.. Zeszłam na dół, chwyciłam w biegu mój lunch, wsadziłam do torebki i nałożyłam gladiatorki, a że było słońce wzięłam w rękę okulary i wyszłam z domu kierując się do Range Rovera mojego brata. Zapinając pasy zastanawiałam się nad tajemniczym smsem... Ciekawe kto się tak za mną stęsknił?
Wstęp.
Alexandra Moore ma 18 lat, jest normalną nastolatką, ma wszystko czego potrzebuje, jej tata bowiem zarabia duże pieniądze, niestety widuje go co dwa tygodnie, bo siedzibę firmy ma w Bombaju, mieszka z mamą i swoim bratem. Ma najlepszą przyjaciółkę, Angel, której mówi o wszystkim, jednak doskwiera jej samotność odkąd w 5 klasie podstawówki jej najlepszy przyjaciel od piaskownicy - Justin Bieber musiał się wyprowadzic do innego miasta. Od tego czasu dziewczynę wspiera Angel oraz Christopher nazywany także Lil Twist (jej brat). Niestety Twist od pewnego czasu zmienił się na co wskazuje jego zachowanie i stosunek wobec siostry, którą odtrącił i stara się spotykać ją tak rzadko jak to tylko możliwe. Dziewczyna nie radzi sobie z tym wszystkim i powoli załamuje się psychicznie, na szczęście po wiosennej przerwie czeka ją miła niespodzianka albowiem Justin wrócił do miasta i chodzi do tej samej szkoły co ona.. Dziewczyna myśli, że może być już tylko lepiej.. Niestety tak nie jest.
Subskrybuj:
Posty (Atom)